Ostatnie wydanie przygotowane przez dotychczasowych redaktorów dziennika ukazało się w sobotę z zaczernioną pierwszą kolumną, na której widniały słowa: "Konstytucja zawieszona". Jak inne prorządowe dzienniki Główny temat niedzielnego wydania gazety, to decyzja rządu w sprawie budowy trzeciego mostu nad Bosforem, który połączy w Stambule azjatycki i europejski brzeg cieśniny. Tytuł brzmi: "Historyczny entuzjazm z powodu mostu". "Zaman" zapowiada także cofnięcie immunitetu kurdyjskim deputowanym do tureckiego parlamentu. Identycznie, jak inne prorządowe dzienniki, nowy "Zaman" publikuje zdjęcie z pogrzebu "tureckich męczenników", jak nazywa żołnierzy poległych w starciach z tamtejszymi Kurdami w południowo-wschodniej części kraju. Premier Turcji Ahmet Davutoglu uzasadniał w niedzielę przejęcie prywatnego dziennika krytycznego wobec rządu argumentem, że "Zaman" służył tworzeniu "państwa równoległego", które islamski kaznodzieja Fetullah Guelen, korzystający z azylu w USA, stara się budować w celu obalenia prawomocnego tureckiego rządu. W oświadczeniu złożonym w Iranie, gdzie przebywa z wizytą, Davutoglu zapewnił, że przejęcie przez rząd kontroli nad gazetą nie jest absolutnie decyzją polityczną, lecz - jak to ujął - skutkiem werdyktu wymiaru sprawiedliwości. Zarówno turecka opozycja, jak i Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska krytykują postępowanie władz w Ankarze wobec największego tureckiego pisma codziennego jako nowy zamach na wolność słowa i prasy w Turcji. "Zaman" trzymał się prorządowej linii informacyjnej aż do grudnia 2013 roku, kiedy to przyłączył się do dość powszechnej wówczas krytyki korupcji w Turcji i w tym kontekście - ówczesnego premiera, a obecnego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Właśnie wtedy zaczęły się gwałtownie pogarszać stosunki między Erdoganem a Guelenem. Islamski kaznodzieja jest oskarżany przez Erdogana o wykorzystywanie swych znacznych wpływów w policji, wojsku i wymiarze sprawiedliwości do przygotowywania zamachu stanu w drodze tworzenia "państwa paralelnego". Po wydaniu przez sąd nakazu przejęcia dziennika "Zaman" przez władze państwowe policja zajęła jego siedzibę, wyłączyła internet, a także użyła gazów łzawiących i broni z amunicją gumową przeciwko sympatykom gazety, którzy tłumnie zgromadzili się pod redakcją. Umowa szefa redakcji wygasła Szefa redakcji Abdulkadira Biliciego policja nie wpuściła w sobotę do siedziby pisma i poinformowała go, że jego umowa o pracę "wygasła". Przedstawiciele dotychczasowej redakcji gazety powiedzieli AFP, że "niedzielne wydanie dziennika nie było redagowane przez zespół Zamana". Dwa inne dzienniki i dwie stacje telewizyjne oskarżone o "bliskie stosunki" z Guelenem zostały w ubiegłym roku poddane kontroli rządu, a cztery dni temu ostatecznie zamknięte. Wydarzenia wokół największego tureckiego dziennika - jak pisze z Ankary AFP - wywołały zaniepokojenie w Waszyngtonie i Brukseli, które wezwały Erdogana do przestrzegania wolności prasy. Wszystko to dzieje się tuż przed poniedziałkowym szczytem UE-Turcja, który będzie poświęcony kryzysowi imigracyjnemu. Bruksela spodziewa się po tym spotkaniu, że Ankara zgodzi się na systematyczną repatriację imigrantów niebędących Syryjczykami i tych, którzy nie mają prawa do uzyskania azylu.