Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 44 osoby zginęły a sześć zostało rannych, gdy uzbrojeni w karabiny maszynowe i granaty zamaskowani napastnicy zaatakowali gości weselnych. Wśród ofiar są także dzieci. Jak zakomunikował rano minister spraw wewnętrznych Besir Atalay, nie był to zamach terrorystyczny lecz atak, związany ze sporem między dwoma rodzinami. Zamaskowani napastnicy wtargnęli w poniedziałek wieczorem do sali weselnej we wsi Bilge i otworzyli ogień do około 200 zebranych tam gości - relacjonuje Ahmet Ferhat Ozen, gubernator prowincji Mardin, graniczącej z Syrią. Jak podała turecka agencja Anatolia, atak trwał około 15 minut. Sprawcy zdołali zbiec, zanim tureckie siły bezpieczeństwa zdążyły otoczyć wieś i odciąć drogi ucieczki. Nie wiadomo, czy wśród ofiar są też nowożeńcy. Jak zapewnił szef MSW Turcji, wstępne dochodzenie nie wskazało, by za zamachem stała grupa terrorystyczna, np. separatystyczna Partia Pracujących Kurdystanu. Takie sugestie wysuwały wcześniej tureckie media wskazując, że w rodzinach nowożeńców byli członkowie wspieranych przez rząd w Ankarze bojówek, zwalczających kurdyjskich rebeliantów. Kurdowie, stanowiący większość na południowym wschodzie Turcji, od 1984 roku walczą z władzami w Ankarze o autonomię. Konflikt ten pochłonął około 40 tys. ofiar.