- Mówiłem w kwietniu, że potrzebne są takie operacje przygraniczne i że dałyby one korzyści. Podtrzymuję ten pogląd - oświadczył generał na konferencji prasowej, transmitowanej na żywo przez turecką telewizję. Generał Buyukanit zwrócił się do rządu o opracowanie "wytycznych" w sprawie ewentualnej operacji sił tureckich przeciwko rebeliantom kurdyjskim w północnym Iraku, atakującym cele w Turcji. - Czy wejdziemy do północnego Iraku tylko po to, by walczyć z rebeliantami z PKK (separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu) - A co zrobimy, jeśli zostaniemy zaatakowani przez lokalne ugrupowania Kurdów irackich? - pytał generał i wskazywał na konieczność określenia "politycznych celów tej walki". Armia określi wtedy, jakie siły będą jej potrzebne do realizacji tych celów i "wystąpi o formalną aprobatę" - mówił turecki dowódca. Turcja, która jako członek NATO jest kluczowym sojusznikiem USA w basenie śródziemnomorskim, domaga się od Amerykanów i władz irackich aktywnego zwalczania PKK. W połowie czerwca turecka prokuratura wszczęła dochodzenie przeciwko zwierzchnikowi kurdyjskiej autonomii w północnym Iraku Masudowi Barzaniemu, podejrzewanego przez Ankarę o wspieranie kurdyjskiej partyzantki w Turcji. Armia turecka rozmieściła dodatkowe siły na zamieszkałych głównie przez Kurdów terenach południowo-wschodniego pogranicza. Pobudziło to spekulacje na temat ewentualnego wejścia wojsk tureckich na terytorium Iraku w celu zlikwidowania tamtejszych baz PKK. Siły tureckie niejednokrotnie zapuszczały się na północ Iraku, zwykle w reakcji na zamachy na żołnierzy w pobliżu granicy. Zwykle były to jednak operacje na małą skalę. Ostatnią, jak dotąd, dużą interwencję wojska tureckie przeprowadziły w północnym Iraku w 1997 roku. Na początku czerwca władze Iraku protestowały przeciwko ostrzeliwaniu przez siły tureckie irackiego Kurdystanu.