Spaliły się zwoje Tory - powiedział Trabelsi Perez, przywódca społeczności żydowskiej na wyspie Dżarba (Dżerba). Uważa on, że sprawcy podpalenia chcą "podzielić tunezyjskich żydów i muzułmanów, którzy od dziesięcioleci pokojowo żyli obok siebie w Tunezji. - Dziwi mnie to, ponieważ niedaleko synagogi byli policjanci - powiedział Perez, który jest również przewodniczącym najstarszej afrykańskiej synagogi Al-Ghariba na Dżarbie. Al-Ghariba była w kwietniu 2002 roku celem ataku samochodu-pułapki. Do zamachu przyznała się Al-Kaida. Zginęło wówczas 21 osób: 14 turystów niemieckich, dwóch Francuzów i pięciu Tunezyjczyków. Perez poinformował również, że w żydowskiej dzielnicy Haumat as-Suk (główne miasto wyspy) w piątek wybito szyby w kilku samochodach. "Na Dżarbie jest spokojnie, ale ludzie (społeczność żydowska) się boją" - dodał. Żydowska społeczność w Tunezji liczy obecnie 1600 osób, z których wiele zamieszkuje Dżarbę. Wiceprzewodniczący żydowskiej społeczności Tunezji Chalifa Atun zrelatywizował podpalenie synagogi niedaleko Kabisu, zwracając uwagę na obecną sytuację w kraju po obaleniu prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. "Podpalane są oficjalne budynki, to się może zdarzyć wszędzie" - podkreślił. Według niego z Tunezji wyjechały trzy żydowskie rodziny z powodu problemów po upadku reżimu Ben Alego.