Według Wysokiej Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navi Pillay, w protestach zginęło 117 osób, w tym 70 od strzałów z ostrej amunicji. Zdaniem szefa tunezyjskiego MSW Ahmeda Friaa bilans ofiar wynosi 78. Według relacji świadków podczas protestów antyrządowych funkcjonariusze sił bezpieczeństwa strzelali do ich uczestników i bili ich pałkami. - Zapytamy, kto dał pozwolenie tym, którzy otworzyli ogień do protestujących - zapowiedział przewodniczący komisji Taoufik Bouderbala. - Nie będziemy nikogo oskarżać. Sprawdzimy fakty - dodał. Obok utworzonej w zeszłym tygodniu komisji do zbadania zabitych uczestników protestów, do życia powołano komisję do przeprowadzenia reform politycznych oraz komisję do walki z korupcją. Wielu Tunezyjczyków nie wierzy jednak, że komisje rzeczywiście będą pracować niezależnie od rządu oraz że uda im się wyśledzić aktywa obalonego prezydenta Zin el-Abidina Ben Alego i jego rodziny - zauważa agencja Reutera. Tymczasem w Tunisie odbyła się demonstracja co najmniej 2 tys. policjantów. Domagali się oni wyższych zarobków i utworzenia związku zawodowego. Przekonywali też, że to nie oni ponoszą winę za śmierć uczestników antyrządowych protestów. W sobotę kontynuowano w stolicy protesty przeciwko tymczasowemu rządowi Mohammeda Ghannusziego, dodatkowo marsz na stolicę rozpoczął główny związek zawodowy w tym kraju - poinformowała w nocy z niedzieli na sobotę na stronie BBC. Protestujący domagają się ustąpienia obecnego rządu, zarzucając mu, że jego liczni członkowie byli częścią obozu władzy przed obaleniem prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. Są to m.in. ministrowie obrony narodowej, finansów i spraw zagranicznych. Pełniący obowiązki prezydenta premier Mohammed Ghannuszi odszedł z partii rządzącej Ben Alego RCD i przekonywał, że członkowie jego gabinetu, mimo przynależności do poprzedniej ekipy rządzącej, mają, jak się wyraził, "czyste ręce". Jednak BBC zauważa, że podobne zapewnienia nie trafiają do przekonania wielu członkom opozycji i protestującym na ulicach. Zdaniem przywódcy opozycyjnej partii CPR Moncefa Marzoukiego, Ghannuszi, "który ponad 10 lat służył dyktaturze, nie jest w stanie stworzyć demokracji". Główny związek zawodowy Tunezji UGTT rozpoczął w sobotę marsz pod nazwą "Karawana wyzwolenia", który ma prowadzić od środkowej Tunezji do Tunisu. W sobotę wieczorem uczestnicy marszu zdążyli dotrzeć do miejscowości Regueb, położonej w środkowo-zachodniej części kraju. BBC pisze także, że nauczyciele szkół podstawowych planują strajk przeciw obecnemu rządowi. Jeśli dojdzie do protestu, może on kolidować z planowanym na ten tydzień stopniowym otwieraniem uczelni.