Wśród skandowanych przez demonstrantów haseł są m.in. "Ben Ali, odejdź!" oraz "Ben Ali, dziękujemy ci, ale dość tego!". Protestujący zebrali się po tym, gdy w przemówieniu telewizyjnym w czwartek późnym wieczorem 74-letni Ben Ali oświadczył, iż nie będzie się ubiegał o szóstą kadencję w najbliższych wyborach prezydenckich w 2014 roku. Obiecał również, że siły bezpieczeństwa nie będą już używać ostrej amunicji przy tłumieniu zamieszek. Zapowiedział ponadto wprowadzenie wolności prasy, rezygnację z cenzurowania internetu oraz obniżenie cen cukru, mleka i chleba. W piątek nadal trwały demonstracje w położonym w środkowej części kraju mieście Sidi Bouzid, gdzie miesiąc temu rozpoczęły się uliczne protesty przeciwko bezrobociu i biedzie. Według cytowanych przez Reutera świadków, uczestnicy kilkutysięcznego pochodu żądali natychmiastowej dymisji prezydenta. "Są nas tutaj tysiące, wyszliśmy tysiącami, by powiedzieć: Ben Ali, wynoś się!" - poinformował w rozmowie telefonicznej działacz związkowy Sliman Rouissi. Według tunezyjskich władz, w trakcie dotychczasowych zamieszek śmierć poniosły 23 osoby, natomiast mająca swą siedzibę w Paryżu Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka (FIDH) twierdzi, iż dysponuje nazwiskami 66 zabitych. Wielu uczestników protestów uzasadnia swą postawę niezgodą na bezrobocie, brak swobód osobistych i niepowstrzymane bogacenie się wąskiej elity, skupionej wokół Ben Alego. Brytyjseie biuro podróży Thomas Cook poinformowało w piątek, iż ewakuuje z Tunezji 1800 swych klientów w ramach prewencji.