Chłopiec razem z tatą jeździli po tajdze skuterem śnieżnym. Ojciec w pewnym momencie zostawił dziecko i zaczął jeździć po zamarzniętej rzece. Lód się jednak załamał. Mężczyzna zaczął krzyczeć do chłopca, by poszedł do sklepu, w którym pracuje jego matka. Dziecko dotarło do pobliskiej drogi, jednak nie potrafiło odnaleźć trasy do sklepu. Wieczorem chłopca rozpoznał jeden z mieszkańców, który zabrał go do domu. Według urzędników, trzylatek przeszedł aż trzy kilometry przy naprawdę niskich temperaturach. "Jest u nas bardzo zimno, tego dnia było -35 stopni. Nie znaleźliśmy jeszcze ojca chłopca i jego skutera. Z dzieckiem jest w porządku, jest teraz w domu" - powiedział lokalny urzędnik. Ratownicy szukający mężczyzny zaznaczają, że prąd w rzece jest bardzo silny i nie da się nurkować. Adam Zygiel