Do eksplozji doszło po zderzeniu się dwóch pociągów towarowych, wiozących benzynę i gaz. Składy najechały na siebie niedaleko granicy z Chinami (ok. 20 km), zaledwie 9 godzin po tym, jak trasą tą przejechał pociąg z przywódcą Korei Północnej. Kim Dzong Il boi się latać i zawsze podróżuje koleją. Informacje o katastrofie podały agencje AP i Reuters, powołując się na południowokoreańskie media. Teren wokół stacji Ryongchon jest całkowicie zniszczony i wygląda jak po bombardowaniu - twierdzi telewizja Yonhap. Wg jej informacji, władze Korei Północnej wprowadziły w rejonie katastrofy stan wyjątkowy. Co więcej, odcięły także międzynarodową łączność telefoniczną, aby uniemożliwić przedostanie się w świat informacji o eksplozji. Północna Korea na razie milczy w sprawie wypadku. Władze Phenianu informują jedynie, że Kim Dzong Il wrócił bezpiecznie do stolicy po trzydniowej podróży do Chin.