Wyrok kończący głośny skandal jest prawomocny. Wydano go po ugodzie sądowej, o którą poprosili obrońcy Ilijewej. Prokuratura domagała się bezwzględnego pozbawienia wolności. 32-letnia Ilijewa jednak przyznała się do winy i na pytanie sądu o jej wykształcenie na początku rozprawy odpowiedziała: "średnie". Głośny skandal z dyplomem Ilijewej przekroczył granice Bułgarii, ponieważ podrobiła ona dyplom znanej niemieckiej uczelni. To, że dyplom jest fałszywy, potwierdziła berlińska Wyższa Szkoła Techniki i Ekonomii (HTW). Według jej rzeczniczki pieczęć i podpis rektora uczelni zostały sfałszowane. Dokument legalizacji dyplomu wydany przez bułgarskie Ministerstwo Oświaty jednak jest prawdziwy. Ministerstwo po prostu nie sprawdziło autentyczności dyplomu. Po skandalu odpowiedni wydział zobowiązano do dokładnego sprawdzania legalizowanych dyplomów. Ilijewa nie jest jedynym w ostatnich latach wysokim urzędnikiem legitymującym się podrobionym dyplomem. Były poseł i mer 40-tysięcznego miasta Dymitrowgrad Iwo Dimow również chwali się dyplomem uczelni, na której nigdy nie studiował. Niedawno okazało się, że szef dyrekcji instytucji kontrolującej systemy irygacyjne, 33-letni Georgi Charizanow, nie ma dyplomu. Nie podrabiał dokumentów, tylko składał nieprawdziwe oświadczenia, że ma wyższe wykształcenie. Mimo zaostrzonej kontroli w kraju wciąż nietrudno kupić podrobiony dyplom czy prawo jazdy. Cena dyplomu magistra krajowej uczelni wynosi około 2 tys. lewów (1000 euro).