Szamil Basajew podkreślił, że ostatnia akcja w Nalczyku była pierwszą tak dużą operacją szturmową powstańców. "Mimo dużych strat, jest to nasz wielki sukces, gdyż nasi polegli są w raju, a ich - w piekle" - głosi jego oświadczenie, opublikowane na jednej ze stron internetowych czeczeńskich separatystów. Przywódca Czeczeńców zapowiada, że to dopiero początek prawdziwej wojny Rosji z nim i jego "podopiecznymi". Jednocześnie przyznaje się, że to on zorganizował krwawe zamachy w ostatnich latach. Wziął na siebie odpowiedzialność za ataki na Budionowsk w 1995 roku, Teatr na Dubrowce w Moskwie w 2002 roku i Biesłan w roku 2004. Trzy lata temu na Dubrowce Trwał musical "Nord-Ost", gdy komando czeczeńskich terrorystów zajęło teatr. W rękach 40 zamachowców znalazło się około 900 osób. W teatralnych fotelach spędzili oni ponad dwie doby. Akcja terrorystów rozpoczęła się dokładnie o godz. 21; w teatrze właśnie skończył się antrakt. Część napastników siedziała przed budynkiem w 3 mikrobusach, a część udawała widzów. Właśnie jeden z tych, który siedział wśród publiczności, dał znak terrorystom, czekającym na parkingu, że zaczął się II akt. Terroryści pustymi korytarzami dotarli do bocznego wejścia. Jeden z dowódców oddziału skoczył na scenę. "Nagle na scenę wszedł człowiek w panterce i z automatem. Na początku nawet nie zrozumieliśmy o co chodzi, chwilę później rozległy się strzały" - wspominał Mark Podleśny, jeden z aktorów musicalu. Terroryści błyskawicznie opanowali panikę na widowni i ogłosili swoje żądania. "Potrzebujemy Putina, chcemy, żeby Putin nas usłyszał i zakończył wojnę w Czeczenii. Nie mamy siły dalej walczyć, ale nie widzimy innego sposobu, jak rozwiązać ten węzeł" - tak o żądaniach terrorystów opowiadał po roku jeden z zakładników, Siergiej Łobiankow. Grozili, że jeśli dojdzie do szturmu, wysadzą się w powietrze razem z zakładnikami. Na widowni znajdowały się 2 bomby robione domowym sposobem z pocisków artyleryjskich. Każda z kilkunastu terrorystek miała na sobie 2-kg ładunek wybuchowy. Podczas odbijania zakładników zginęło 130 osób. Większość - jeszcze podczas szturmu. Służby specjalne użyły silnie działającego gazu usypiającego. Ponieważ akcja ratunkowa była fatalnie zorganizowana, wielu osobom nie udało się pomóc. Rok po Biesłanie We wrześniu tego roku w Północnej Osetii zamiast początku roku szkolnego doszło do trzydniowej żałoby. Krewni ofiar zgromadzili się w spalonej sali gimnastycznej, która na zawsze stanie się symbolem tragedii. Od władz, Matki Biesłanu domagają się odpowiedzi na kilka pytań - kto wydał rozkaz szturmu na szkołę, dlaczego operacja zakończyła się tragedią, dlaczego w czasie szturmu użyto czołgów, pocisków odłamkowych i zapalających, kiedy zostaną ukarani winni. Ponad rok temu czeczeńscy terroryści weszli do szkoły w Biesłanie. Dzieci i dorośli, łącznie ponad tysiąc osób zebranych z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, stali się zakładnikami. Dzieci spędziły w rękach terrorystów ponad 50 godzin, a następnie przeżyły wielogodzinny szturm rosyjskich służb specjalnych. Oficjalnie zginęło wtedy 330 osób. Te wydarzenia dzieci z Biesłanu zapamiętają na zawsze. Niektóre przez rok nie chodziły do szkoły. Teraz Nalczyk W stolicy Kabardo-Bałkarii, gdzie w zeszłym tygodniu islamscy rebelianci przypuścili atak na obiekty rządowe, wciąż nie słabnie napięcie. Rodziny ofiar walk oblegają miejską kostnicę, domagając się wydania ciał bliskich. Krewni zabitych gromadzą się też przed siedzibą rządu Kabardo-Bałkarii. Według oficjalnych danych, w czasie dwudniowych walk w Nalczyku śmierć poniosło 33 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, 12 cywilów i 92 rebeliantów. Basajew, który wziął odpowiedzialność za atak na obiekty rządowe w Nalczyku, utrzymuje, że w stolicy Kabardo-Bałkarii zginęło 41 bojowników. Basajew oświadczył, że w operacji uczestniczyło 217 mudżahedinów, którzy jednocześnie zaatakowali 15 obiektów należących do resortów siłowych. Po dwóch godzinach - jak utrzymuje - główne siły wycofały się z miasta. Basajew uważany jest w Rosji za terrorystę nr 1. W 2003 roku został wpisany przez Departament Stanu USA i ONZ na listę terrorystów międzynarodowych. Czy Rosję czekają kolejne ataki ze strony Czeczeńców? Biorąc pod uwagę zapowiedzi Basajewa, wydaje się, że tak. Podobnie jak Stany Zjednoczone i Europa boją się terrorystów islamskich, tak Rosjanie coraz bardziej drżą przed atakami oddziałów Basajewa. Matki Biesłanu i inni poszkodowani w starciach z terrorystami domagają się radykalnych działań od władzy w Moskwie. Jak administracja Putina rozwiąże ten problem?