Dziennikarz, fotoreporter i kamerzysta zostali porwani ponad 48 godzin temu i są przetrzymywani "w nieznanym miejscu" - powiadomiła Anatolia na swojej stronie internetowej, nie zdradzając źródeł tych informacji. Cała trójka została w zeszłym tygodniu wysłana do okręgu Nusaybin w prowincji Mardin, żeby zrealizować tam materiał - precyzuje Anatolia. Rejony te zamieszkane są głównie przez Kurdów. Anonimowe źródła na południowym wschodzie kraju poinformowały agencję Reutera, że pracownicy Anatolii zostali porwani po tym, jak bez pozwolenia filmowali miejsce, w którym znajdowali się bojownicy z PKK. Zakazana w Turcji PKK, która domaga się większej autonomii dla Kurdów w tym kraju, jest uznawana przez UE i USA za organizację terrorystyczną. Bojownicy organizacji chwycili za broń w 1984 roku i szacuje się, że od tego czasu konflikt kurdyjsko-turecki pociągnął za sobą ok. 40 tys. ofiar śmiertelnych, głównie kurdyjskich rebeliantów. Na południowym wschodzie Turcji zrobiło się niespokojnie, odkąd w lipcu ubiegłego roku zerwany został rozejm między bojownikami PKK a tureckimi siłami bezpieczeństwa. Turcja ostrzeliwuje ponadto zbrojne kurdyjskie milicje na północy Syrii, tzw. Ludowe Jednostki Obrony (YPG), powiązane z PKK. Wojskowego wsparcia milicji YPG w walce z Państwem Islamskim w Syrii udzielają Stany Zjednoczone. Od wielu miesięcy wsparcie to stanowi źródło napięć między Waszyngtonem a Ankarą, gdyż USA, w przeciwieństwie do Turcji, nie traktują YPG jako organizacji terrorystycznej.