To Sąd Najwyższy ma badać niezależność nowej Izby Dyscyplinarnej, by ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dot. sędziów - orzekł TSUE. Jak podkreślił, spory dotyczące prawa UE nie mogą być rozstrzygane przez sąd, który nie jest niezawisły. Jeśli Sąd Najwyższy uznałby, że Izbie Dyscyplinarnej brak niezależności i bezstronności, mógłby - zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE - przestać stosować przepisy, na mocy których to właśnie do tego organu należy rozpoznawanie sporów dotyczących przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego. "Mogą wzbudzić uzasadnione wątpliwości" TSUE zaznaczył, że Krajowa Rada Sądownictwa, która składa wnioski z rekomendacją do prezydenta o powołanie na stanowisko sędziego, może robić to w sposób obiektywny, jednak tylko pod warunkiem, że będzie wystarczająco niezależna od władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz od samego prezydenta. Sędziowie w Luksemburgu wskazali w tym kontekście, że należy mieć na uwadze okoliczności wybrania członków Rady oraz sposób, w jaki KRS konkretnie wypełnia wyznaczone jej zadanie stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Trybunał w składzie wielkiej izby podkreślił, że nie może być tak, że spory dotyczące stosowania prawa Unii należą do wyłącznej kompetencji sądu (organu), który nie jest uznawany za niezawisły i bezstronny. Sędziowie w Luksemburgu zaznaczyli, że do tej sytuacji dochodzi, gdy obiektywne okoliczności, w jakich został utworzony dany organ, a także sposób, w jaki zostali powołani jego członkowie, "mogą wzbudzić w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości" co do jego niezależności od czynników zewnętrznych, zwłaszcza wpływów władzy ustawodawczej i wykonawczej. Elementy te - zaznaczył TSUE - "mogą bowiem prowadzić do braku przejawiania przez ten organ oznak niezawisłości lub bezstronności, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w tych jednostkach w społeczeństwie demokratycznym". Czy tak jednak rzeczywiście jest w danym przypadku, którego dotyczyły pytania prejudycjalne do TSUE, powinien zdecydować sąd, który te pytania zadał, czyli Sąd Najwyższy. "W razie gdyby tak było, zasada pierwszeństwa prawa Unii zobowiązuje sąd odsyłający do odstąpienia od stosowania przepisu prawa krajowego zastrzegającego dla Izby Dyscyplinarnej właściwość do rozpoznania sporów dotyczących przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, ażeby spory te mogły zostać rozpatrzone przez sąd, który spełnia wymogi niezawisłości i bezstronności" - podkreślił TSUE w komunikacie. Komunikat prasowy TSUE w sprawie wyroku można przeczytać TUTAJ. Pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego Sprawy, które sprowokowały pytanie do TSUE dotyczyły trzech sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego, którzy mieli być przeniesieni w stan spoczynku. Prawo, które powodowało wcześniejsze przeniesienie sędziów w stan spoczynku zostało jednak zmienione, a sędziowie pozostali na swoich stanowiskach (lub zostali na nie przywróceni). Jednak sąd, który zadał pytanie prejudycjalne uznał, że jest zobowiązany rozstrzygnąć ich kwestię, która ma charakter proceduralny. Sąd Najwyższy chciał wykładni, czy utworzona od podstaw Izba Dyscyplinarna jest sądem niezależnym i niezawisłym, biorąc pod uwagę, że jej sędziowie zostali wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa, która nie daje rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej. TSUE punktuje Orzeczenie 15-osobowego składu wielkiej izby Trybunału Sprawiedliwości potwierdziło, że zgodnie z art 47 Karty praw podstawowych, jak i art. 19 Traktatu o UE, wymóg niezależności sądów "wchodzi w zakres istoty prawa do skutecznej ochrony sądowej". TSUE wskazał na konkretne czynniki, które powinny zostać zbadane, by ocenić, czy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego daje wystarczające gwarancje niezależności. Trybunał podkreślił, że sam fakt, iż sędziowie Izby Dyscyplinarnej są powoływani przez prezydenta, nie może powodować ich zależności od władzy politycznej ani budzić wątpliwości co do ich bezstronności, jeżeli po powołaniu osoby te nie podlegają żadnej presji i nie otrzymują zaleceń podczas wykonywania swoich obowiązków. Wątpliwości wzbudza jednak Krajowa Rada Sądownictwa, która przekazuje głowie państwa wnioski z rekomendacjami do powołania na stanowisko sędziego. TSUE zaznaczył, że należy sprawdzić zakres kontroli sądowej, jaką objęte są wnioski Krajowej Rady Sądownictwa, bo decyzji głowy państwa nie można zaskarżyć. TSUE zauważył ponadto, że Izbie Dyscyplinarnej przyznano wyłączność w sprawach dotyczących przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, że w skład tego organu mogą wchodzić wyłącznie nowo powołani sędziowie i że ma on szczególnie wysoki stopień autonomii w ramach Sądu Najwyższego. "Zasadniczo Trybunał kilkakrotnie sprecyzował, że o ile pojedynczo każdy z badanych czynników niekoniecznie musi podawać w wątpliwość niezależność tego organu, o tyle analiza wszystkich tych czynników łącznie może prowadzić do innych wniosków" - zaznaczył TSUE. Orzeczenie w takim brzmieniu jest ostrożniejsze w porównaniu z czerwcową opinią rzecznika generalnego Trybunału, który stwierdził, że Izba Dyscyplinarna nie spełnia wymogów niezawisłości, bo Krajowa Rada Sądownictwa, która go powołuje, jest upolityczniona. Wyrok odczytał polski sędzia Marek Safjan, jednak nie był on w składzie orzekającym. Opinia rzecznika generalnego TSUE W czerwcu rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał negatywną opinię w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Uznał, że nie spełnia ona unijnych wymogów niezawisłości sędziowskiej, ponieważ organ ją powołujący, czyli Krajowa Rada Sądownictwa, jest uzależniony od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Przepisy dotyczące Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zostały wprowadzone przez PiS jako część reformy polskiego sądownictwa. Sprawą zajął się TSUE, bo Sąd Najwyższy wystosował do niego pytanie, czy utworzona od podstaw Izba Dyscyplinarna jest sądem niezależnym i niezawisłym, biorąc pod uwagę, że jej sędziowie zostali wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa (KRS), która nie daje rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska wykona każdy wyrok, "który będzie zgodny z Traktatami i Konstytucją RP". Z Brukseli Krzysztof Strzępka