Po prawie trzydniowych obradach sąd przysięgłych uznał oskarżonego winnym pomocy bin Ladenowi m.in. w transporcie broni, oraz jego ochrony. Uniewinniono go jednak z zarzutu współudziału w przygotowaniach ataku na USA z 11 września 2001 roku i innych zamachów terrorystycznych. Hamdanowi grozi kara dożywotniego więzienia, chociaż niektórzy obserwatorzy wyrazili przypuszczenie, że wskutek niejednomyślnego werdyktu może uniknąć tej kary. Wyrok ma być ogłoszony w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego. Zadecyduje o nim ta sama sześcioosobowa ława przysięgłych złożona z wojskowych. Proces trwał ponad dwa tygodnie. Obrońcy argumentowali, że udział Hamdana w działaniach szefa Al-Kaidy był marginalny i domagali się uniewinnienia. Główny obrońca Michael Berrigan powiedział, że dzień ogłoszenia werdyktu to "dzień, którego Ameryka powinna się wstydzić". Proces byłego kierowcy bin Ladena był pierwszym procesem przed specjalnym trybunałem wojskowym w Guantanamo. Będzie on teraz sądził prawie 80 kolejnych terrorystów, m.in. głównego architekta ataków z 11 września Chalida Szejka Mohammeda. Powołanie trybunałów wojskowych przez administrację prezydenta George'a W. Busha po atakach z 11 września stało się powodem oskarżeń o naruszanie konstytucji i praw człowieka. Gdyby byłego kierowcę bin Ladena uznano nawet za całkowicie niewinnego, Pentagon nadal mógłby go przetrzymywać w Guantanamo jako "enemy combatant", czyli osobę walczącą w armii nieprzyjaciela. Adwokaci Hamdana twierdzili, że jego zeznania zostały wymuszone torturami, jak np. długotrwałe pozbawianie snu i przetrzymywanie w izolacji. Biały Dom wyraził jednak satysfakcję z werdyktu. - Jesteśmy zadowoleni, że Salim Hamdan miał sprawiedliwy proces. System komisji (trybunałów) wojskowych jest sprawiedliwą i właściwą procedurą prawną w celu ścigania i sądzenia podejrzanych o zbrodnie przeciw USA i naszym interesom - powiedział rzecznik prezydenta Busha, Tony Fratto.