Według tybetańskich władz emigracyjnych zginęło w nich co najmniej 19 osób. W Chinach i wielu innych krajach demonstrowano na znak solidarności z Tybetańczykami. Premier Polski Donald Tusk nie wykluczył, że przedstawiciele polskiego rządu nie wezmą udziału w inauguracji letnich igrzysk olimpijskich w Pekinie. "Jeśli sytuacja się nie zmieni, będziemy chcieli jako Polacy wyraźnie zaznaczyć swój krytyczny stosunek wobec tego, co w Tybecie się dzieje" - powiedział premier. Tymczasem duchowy i świecki przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV zapowiedział we wtorek, że ustąpi z funkcji szefa rządu na uchodźstwie, jeżeli przemoc w Tybecie wymknie się spod kontroli. - Jeśli sprawy wymkną się spod kontroli, wówczas jedyną moją opcją będzie całkowita dymisja - powiedział na konferencji prasowej w Dharamśali na północy Indii, gdzie mieści się siedziba tybetańskich władz emigracyjnych. Jak wynika z ich najnowszych doniesień, do tej pory w starciach w Tybecie śmierć poniosło w sumie co najmniej 99 osób. Chińskie władze utrzymują, że zginęło 16 osób. - Dzisiaj rano w Machu (w prowincji Gansu) była manifestacja i policja strzelała" do protestujących; zginęło 19 osób - powiedział rzecznik administracji tybetańskiej na wygnaniu Thubten Samphel. Jak pisze AFP, do antychińskich demonstracji doszło również w innych rejonach północno-zachodnich Chin, gdzie mieszka mniejszość tybetańska. W Sedzie w prowincji Syczuan na ulice wyszło około tysiąca ludzi. Chińska telewizja państwowa podała, że około 100 osób dobrowolnie oddało się w ręce policji za udział w piątkowych zajściach w stolicy Tybetu, Lhasie. Nie poinformowano, kiedy do tego doszło. Tymczasem około 200 Tybetańczyków i mnichów buddyjskich wzięło udział w demonstracji w pobliżu siedziby ONZ w stolicy Nepalu, Katmandu, domagając się śledztwa ONZ w sprawie ostatnich wydarzeń w Tybecie. Według świadków policja aresztowała 50 osób, które nie chciały opuścić miejsca protestu. Z kolei około 300 osób demonstrowało w Lozannie w Szwajcarii, żądając interwencji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) w związku z wydarzeniami w Tybecie. Przedstawiciel wspólnoty tybetańskiej w Szwajcarii i Liechtensteinie zaapelował do MKOl-u, by "poczynił kroki" wobec gospodarza Olimpiady. MKOl, który ma siedzibę właśnie w Lozannie, zakomunikował, że jest zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami w Tybecie. Przewodniczący MKOl Jacques Rogge powiedział, że "otuchy dodało (MKOl-owi) stanowisko UE i najważniejszych rządów na świecie, które niemal jednogłośnie oświadczyły, że bojkot (igrzysk) nie będzie rozwiązaniem". Komisja Europejska uznała w poniedziałek, że bojkot igrzysk nie byłby "właściwym sposobem" zareagowania na problem łamania przez Chiny praw człowieka w Tybecie. Premier Chin Wen Jiabao oświadczył we wtorek, że zeszłotygodniowe niepokoje w Tybecie wywołała "klika dalajlamy". Zdaniem szefa rządu oskarżenia pod adresem władz w Pekinie o wyniszczanie rodzimej kultury w inkorporowanym w 1950 r. Tybecie są "kompletnym kłamstwem". Zapewnił też, że Chiny utrzymają spokój w tym regionie. Premier powiedział, że zeszłotygodniowe zamieszki w Lhasie spowodowały znaczne straty ludzkie i materialne, ale reakcja władz była "nadzwyczaj powściągliwa". O zakończenie chińskich represji wobec Tybetańczyków zaapelował we wtorek minister spraw zagranicznych Włoch, wicepremier Massimo D'Alema. Do włoskiego MSZ wezwano ambasadora Chin w Rzymie. D'Alema podkreślił, że Włochy chcą, by dialog z dalajlamą był otwarty i doprowadził do rozwiązań "nieingerujących w chińską integralność terytorialną". Chiński ambasador w Polsce Sun Rongmin został w poniedziałek wezwany do polskiego MSZ. Poproszono go o przedstawienie sytuacji w Tybecie oraz wyjaśnienie doniesień o wielu ofiarach wśród demonstrantów. - Przekazaliśmy stanowisko oparte na wydanym tego samego dnia oświadczeniu UE apelującym do obu stron o powstrzymanie się od przemocy a do strony chińskiej o nawiązanie dialogu i rozpoczęcie procesu pojednania narodowego w Tybecie - podano w komunikacie MSZ po spotkaniu. Chińskiego ambasadora przyjął wiceminister Witold Waszczykowski. W 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom i ucieczki dalajlamy mnisi buddyjscy zorganizowali w minionym tygodniu w Lhasie pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie wystąpienia. Protesty przekształciły się w zamieszki.