Przed rozpoczęciem ekshumacji na miejscu odprawiono nabożeństwo w intencji pochowanych tam 15 żołnierzy, których prochy mają być przeniesione na cmentarz wojskowy. Usunięcie pomnika w nocy z czwartku na piątek wywołało w Tallinie zamieszki. Jak podała bałtycka agencja BNS, w starciach policji z przedstawicielami mniejszości rosyjskiej w Estonii, do których dochodziło przez dwie kolejne noce, blisko 120 osób zostało rannych, zatrzymano ponad 800 osób. W czasie zamieszek zginął jeden mężczyzna. W sobotę wieczorem w mieście panował spokój, nie zarejestrowano większych zgromadzeń. Siły bezpieczeństwa zapewniły, że są przygotowane na ewentualne dalsze protesty, choć nie spodziewają się nowych zamieszek - poinformowała BNS. "Głębokie zaniepokojenie dramatycznym rozwojem wydarzeń w Tallinie" wyraził w sobotę prezydent w rozmowie telefonicznej z kanclerz Niemiec . Szefowa niemieckiego rządu przeprowadziła też rozmowę telefoniczną z premierem Estonii Andrusem Ansipem. Zaapelowała do Estonii i Rosji o rozwagę i powstrzymanie się od eskalacji wydarzeń. Jak wyjaśnił rzecznik niemieckiego rządu Ulrich Wilhelm, ponieważ decyzja o rozbiórce pomnika jest suwerenną decyzją estońskiego rządu, strona niemiecka proponuje podjęcie bezpośrednich kontaktów między Estonią i Rosją, szczególnie na szczeblu obu parlamentów. Plany rozbiórki dwumetrowego pomnika i przeniesienia na cmentarz wojskowy prochów żołnierzy radzieckich, wywoływały od dawna ostry sprzeciw Rosji i rosyjskiej mniejszości w Estonii, która stanowi około jednej trzeciej mieszkańców kraju. Agencja RIA Nowosti poinformowała w sobotę, że rosyjska Duma Państwowa wystąpiła do rządu z wnioskiem o wprowadzenie wobec Estonii sankcji gospodarczych. Niższa izba rosyjskiego parlamentu uważa, że rząd powinien wyrazić sprzeciw wobec "niemoralnych działań władz estońskich", m.in. w sferze transportu, energetyki i finansów. Wcześniej, w piątek, Rada Federacji, izba wyższa parlamentu Rosji, zwróciła się do Putina o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Estonią. Od dwóch dni przed ambasadą Estonii w Moskwie demonstrują działacze sterowanej z Kremla organizacji młodzieżowej "Nasi" (Naszy) razem z członkami kilku innych prokremlowskich ugrupowań młodzieżowych. Lider "Naszych" Wasilij Jakimienko, na co dzień urzędnik kremlowskich służb, zagroził w sobotę, że jeśli estońskie władze do 1 maja nie wyznaczą terminu odbudowy pomnika żołnierzy radzieckich w Tallinie, jego formacja przystąpi do "demontażu" ambasady Estonii w Moskwie. Demonstracje pod ambasadą, w których uczestniczy ok. 500-600 osób, a w nocy 50-60 osób, całkowicie sparaliżowały pracę placówki. Estoński dyplomata, cytowany przez agencję ITAR-TASS, zapowiedział, że konsulat Estonii w Moskwie zostaje zamknięty "na pewien czas", ponieważ "nie jest zagwarantowany odpowiedni stopień jego bezpieczeństwa". Pikiety, choć nie tak liczne, odbywają się także przed estońskimi konsulatami w Petersburgu i Pskowie. Trzy rosyjskie sieci sklepów spożywczych, w tym popularny "Siedmoj Kontinent", ogłosiły w sobotę, że w związku z usunięciem pomnika żołnierzy radzieckich w Tallinie wycofują ze sprzedaży estońskie towary.