Tillerson powiedział, że stosunki z Rosją są na niskim poziomie i pogarszają się, a prezydent Trump poprosił go, aby postarał się ustabilizować te relacje i odbudował zaufanie między obu krajami. Szef amerykańskiej dyplomacji wypowiedział się w tym duchu podczas swej krótkiej wizyty w stolicy Nowej Zelandii Wellington, gdzie spotkał się z premierem tego kraju Billem Englishem. Tillerson wskazał, że nie może mówić o szczegółach dotyczących śledztw w sprawie rosyjskich wątków ani czy mogłyby one uderzyć w administrację, ponieważ nie ma bezpośrednich informacji. Jak dodał, Trump powiedział mu, że nie powinien pozwolić, aby wrzawa wokół możliwych rosyjskich związków z jego kampanią przeszkadzała mu w pracy nad stosunkami rosyjsko-amerykańskimi. Prezydent "wyraził się dość jasno, aby działać w dowolnym tempie i w obszarach, w których uważam, że moglibyśmy zrobić postęp" - powiedział Tillerson. "Ja naprawdę nie jestem zaangażowany w żadną z tych innych kwestii" - dodał. W Stanach Zjednoczonych toczy się postępowanie wyjaśniające kontakty rosyjskich służb ze współpracownikami prezydenta Trumpa. W czwartek przed senacką komisją wywiadu ma wystąpić zdymisjonowany na początku maja szef FBI, James Comey. Ma on zeznawać w sprawie ingerowania Rosji w kampanię prezydencką w USA w 2016 roku oraz podejrzeń o kontakty osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla. W Wellington pytano też Tillersona o wpisy Trumpa na Twitterze, w tym ten, w którym skrytykował burmistrza Londynu Sadiqa Khana po sobotnich zamachach terrorystycznych w brytyjskiej stolicy. "Prezydent ma swoje własne sposoby komunikowania się z Amerykanami i ze światem (...), a ja nie zamierzam doradzać mu, jak się komunikować. To zależy od niego" - zaznaczył szef amerykańskiej dyplomacji.