Mówiąc o pogarszającej się sytuacji w Wenezueli, Trump oświadczył podczas zaimprowizowanej konferencji prasowej w Bedminster, w stanie New Jersey, że "ludzie (tam) cierpią i umierają". "Mamy wiele opcji wobec Wenezueli, w tym możliwą opcję militarną, jeśli okaże się konieczna" - dodał. Odpowiadając na pytania, prezydent nie chciał jednak podać bliższych szczegółów. 'Nie będziemy na ten temat się wypowiadać, ale operacja militarna - opcja militarna - bez wątpienia wchodzi w grę" - powiedział. Oświadczenie to zaszokowało rząd w Caracas. Minister obrony Wenezueli Vladimir Padrino określił wypowiedź Trumpa jako "akt szaleństwa". Odrzucona propozycja rozmowy telefonicznej Według Białego Domu prezydent Wenezueli Nicolas Maduro zaproponował w piątek przeprowadzenie rozmowy telefonicznej z Trumpem, ale propozycja została odrzucona. W opublikowanym komunikacie podkreślono, że prezydent USA będzie chętnie rozmawiać z przywódcą Wenezueli "kiedy w tym kraju przywrócona zostanie demokracja". Rzecznik Departamentu Obrony USA oświadczył, że siły zbrojne Stanów Zjednoczonych są gotowe do ochrony obywateli amerykańskich i interesów USA, ale sugerowanie przez rząd w Caracas, że Waszyngton planuje interwencję zbrojną są "pozbawione podstaw". Reuter przypomina, że władze Wenezueli, a zwłaszcza prezydent Maduro, od dawna zarzucały Waszyngtonowi, że planuje interwencję wojskową w ich kraju. Według anonimowych źródeł, przygotowując się na taką ewentualność rozmieszczono wzdłuż wybrzeża baterie pocisków przeciwlotniczych. Sytuacja pogrążonej w głębokim kryzysie gospodarczym i politycznym Wenezueli stale się pogarsza. Coraz częściej dochodzi do aktów przemocy a ostatnio siły antyrządowe wykradły broń z jednej z baz wojskowych. Nowo wybrane Zgromadzenie Konstytucyjne, w rezultacie sfałszowanych - zdaniem opozycji - wyborów postawiło się ponad kontrolowanym przez opozycję parlamentem.