Trump wydał rozkaz. Najważniejsi ludzie zebrani w centrum dowodzenia
Donald Trump przedwcześnie opuszcza szczyt G7 w Kanadzie i wraca do Waszyngtonu. Jak donoszą media, prezydent USA rozkazał Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, aby czekali w centrum dowodzenia w Białym Domu, tzw. Situation Room. Trump podkreślał, że wraca wcześniej z "oczywistych względów". Prawdopodobnie chodziło o sytuację na Bliskim Wschodzie.

W skrócie
- Donald Trump niespodziewanie opuszcza szczyt G7 w Kanadzie i wraca do Waszyngtonu.
- Prezydent USA nakazuje Radzie Bezpieczeństwa Narodowego oczekiwać na niego w centrum dowodzenia Białego Domu.
- Amerykańskie wsparcie dla Izraela ogranicza się na ten moment do działań defensywnych w obliczu konfliktu z Iranem.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Według cytowanego przez NBC News amerykańskiego urzędnika, Donald Trump polecił Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, by "była gotowa w Situation Room, gdy wróci ze szczytu" G7 w Kanadzie. Prezydent powiedział, że zdecydował się przedwcześnie opuścić zebranie przywódców z "oczywistych względów".
- Pewnie widzicie to samo, co ja i muszę wrócić tak szybko, jak to możliwe - dodał. Będący gospodarzem szczytu w Kananaskis premier Kanady Mark Carney powiedział, że "w pełni rozumie" decyzję Trumpa.
Szczyt G7. Trump przedwcześnie wraca do Waszyngtonu. Doradcy mają czekać w centrum dowodzenia
O tym, że prezydent USA wróci wcześniej ze szczytu G7 informowała także rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. - Z powodu tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, prezydent Trump wyjedzie dziś wieczorem po kolacji z głowami państw - zaznaczyła.
Prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził, że nagły wyjazd Trumpa ma związek z pracami nad zawieszeniem broni. Trump kilka godzin później, we wpisie na platformie Truth Social wytknął błąd prezydentowi Francji. Przekazał też, że sprawa przez którą musiał opuścić szczyt G7 "ma dużo większe znaczenie". "Czy to celowo, czy nie, Emmanuel zawsze się myli" - dodał.
Trump może powrócić do Waszyngtonu najwcześniej we wtorek po godzinie 2 rano czasu wschodnioamerykańskiego, tj. po 8 rano w Polsce.
Nagła decyzja prezydenta o opuszczeniu szczytu spowodowała spekulacje, że może to oznaczać dołączenie się USA do izraelskiej kampanii przeciwko Iranowi. Trump wcześniej wezwał Irańczyków, by "natychmiast ewakuowali się z Teheranu".
Wcześniej media, w tym m.in. CNN donosiły, że Trump odmówił podpisania wspólnego oświadczenia G7 wzywającego do deeskalacji konfliktu Izraela z Iranem.
USA a sytuacja na Bliskim Wschodzie. Pomagają Izraelowi odpierać ataki Iranu
Znany z izolacjonistycznych poglądów republikański kongresmen Thomas Massie zapowiedział, że zgłosi projekt rezolucji zakazującej Stanom Zjednoczonym udziału w wojnie. Poparło go w tym kilku polityków obydwu partii.
Szef Pentagonu Pete Hegseth potwierdził w rozmowie z Fox News, że udaje się do podziemnego centrum dowodzenia w Białym Domu, lecz kilkakrotnie podkreślał, że siły USA na Bliskim Wschodzie i Europie są nastawione "defensywnie", a prezydent Trump nadal chce zawrzeć układ z Iranem na temat jego programu atomowego.
Dzień wcześniej Pentagon skierował do Europy ok. 30 samolotów tankowców oraz rozkazał grupie uderzeniowej okrętów z lotniskowcem USS Nimitz aby udała się na Morze Śródziemne z Morza Południowochińskiego.
Według doniesień mediów, Izrael zwracał się do administracji Trumpa o wsparcie w działaniach przeciwko Iranowi, bo tylko Stany Zjednoczone mają w arsenale bomby penetrujące mogące zniszczyć podziemne ośrodki wzbogacania uranu. Jak dotąd USA ograniczyły się do pomocy Izraelowi w obronie przed irańskimi atakami rakietowymi.