Kongresmenki krytykowały politykę migracyjną prezydenta, a zwłaszcza organizowane na jego zlecenie naloty służb migracyjnych, mające za zadanie zatrzymanie nielegalnych imigrantów i deportowanie ich. "Jakie to interesujące, widzieć 'Progresywne' Demokratyczne kongresmenki pochodzące z krajów, których rządy są kompletną i totalną katastrofą, najgorsze, najbardziej skorumpowane i niewydolne na całym świecie (o ile w ogóle mają funkcjonujące rządy), jak teraz głośno i złośliwie mówią ludziom w Stanach Zjednoczonych, największemu i najpotężniejszemu państwu na świecie, jak powinien działać rząd" - napisał Trump. "Czemu nie wrócą i nie pomogą naprawić tych całkowicie zepsutych, dotkniętych przestępczą zarazą miejsc z których pochodzą. A potem wrócą i pokażą nam jak się to robi" - głosi kolejny tweet prezydenta. Jego napastliwe uwagi były - jak pisze AP - prawie na pewno skierowane do Alexandrii Ocasio-Cortez, młodej, ale bardzo popularnej kongresmenki z Nowego Jorku i grupy jej sojuszniczek w Kongresie nazywanej "oddziałem" oraz Ilhany Omar, Ayanny Pressley i Rashidy Tlaib. Tylko Omar, która pochodzi z Somalii, nie urodziła się w USA. Ocasio-Cortez zareagowała na Twitterze: "Panie prezydencie, kraj z którego pochodzę (...) to Stany Zjednoczone". W Ameryce w piątek rozpoczęły się już protesty przeciwko zaplanowanym od niedzieli masowym deportacjom. Władze niektórych stanów i miast zapowiedziały, że nie będą udzielać pomocy służbom migracyjnym. Amerykański Związek Wolności Obywatelskich (ACLU) wystąpił z pozwem przeciw najnowszej akcji Trumpa, uzasadniając, że przed deportacją nielegalni powinni mieć prawo przedstawienia swojej sprawy sędziemu migracyjnemu. Agencja ds. Imigracji i Ceł (ICE) zamierza rozpocząć w niedzielę akcję w 10 dużych miastach, w tym w Nowym Jorku, Chicago, Los Angeles, Houston, ale się do tego nie ograniczy. Media podkreślają, że celem staną się także rodziny, włączając w to mieszkające w USA od dziesięcioleci z dziećmi, które są obywatelami amerykańskimi.