Baszir jest oskarżany o ludobójstwo, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości i z tego powodu jest ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Nie przeszkadza mu to jednak bywać w niektórych zagranicznych stolicach. "W sprawie uścisku dłoni między Trumpem a Baszirem nikt nie jest w stanie niczego przewidzieć. Tak czy owak prezydent Baszir został zaproszony przez Saudyjczyków do udziału w konferencji" - powiedział dziennikarzom w Genewie szef MSZ Sudanu Ibrahim Ghandur. "Mamy nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem i oczekujemy z niecierpliwością normalizacji naszych stosunków z USA" - dodał, informując, że udaje się z Baszirem do Rijadu w piątek. W styczniu poprzednik Trumpa, Barack Obama, podjął decyzję o złagodzeniu i stopniowym znoszeniu obowiązujących od ponad dwudziestu lat sankcji wobec Sudanu. Ustępujący prezydent zezwolił, by po sześciu miesiącach amerykańskie firmy mogły handlować z Sudanem, dokonywać tam inwestycji, a także na udzielanie pożyczek sudańskim firmom. Utrzymał jednak embargo na handel bronią i nie wykreślił Sudanu z amerykańskiej czarnej listy państw sponsorujących terroryzm (są na niej jeszcze Syria i Iran), a także zdecydował, że co pół roku władze USA dokonywać będą przeglądu sytuacji w Sudanie i polityki rządu z Chartumu i w zależności od oceny będą mogły przywrócić sankcje. W 2009 roku prezydent Omar el-Baszir został pierwszym w historii urzędującym prezydentem oskarżonym przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur. MTK wystawił za nim dwa nakazy aresztowania - w 2009 i 2010 roku. On sam odpiera stawiane mu zarzuty. Minister Ghandur powiedział w Genewie, że MTK to "polityczne narzędzie" używane do walki z Sudanem. ONZ szacuje, że w czasie konfliktu w Darfurze od 2003 roku zginęło ponad 300 tys. ludzi.