Ustawa, którą podpisał w ub. tygodniu demokratyczny gubernator Kalifornii Gavin Newsom, precyzuje, że kandydaci, którzy nie ujawnią swoich zeznań, nie będą mogli brać udziału w prawyborach. Nie zabrania ona im jednak udziału w późniejszym głosowaniu w dniu właściwych wyborów. W pozwie wniesionym do sądu federalnego Trump i Partia Republikańska utrzymują, że ustawa jest sprzeczna z konstytucją, bowiem wprowadza dodatkowy warunek, od którego zależy dopuszczenie kandydata do procesu wyborczego. Kalifornia jest pierwszym stanem, który uchwalił taką ustawę. Inne rządzone przez demokratów stany podejmowały już takie próby. "Atak polityczny na Trumpa" W pozwie wniesionym przez Krajowy Komitet Partii Republikańskiej stwierdzono, że ustawa jest "oczywistym atakiem politycznym na urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych" oraz, że "w sposób bezpośredni" zmniejsza jego szanse uzyskania republikańskiej nominacji do najwyższego urzędu w państwie. Kalifornia wyłania 14 proc. delegatów niezbędnych do uzyskania nominacji. W drugim pozwie, wniesionym przez sztab wyborczy Trumpa, zawarty jest argument, że poszczególne stany nie mają prawa uchwalania dodatkowych warunków uzależniających dopuszczenie kandydata do udziału w wyborach, poza zawartymi w konstytucji. Trump nie chce ujawnić zeznań Komentatorzy przypominają, że Trump odmówił ujawnienia swoich zeznań podatkowych, mimo wielokrotnych żądań demokratycznych kongresmenów motywując to tym, że są one przedmiotem audytu Federalnej Służby Podatkowej (IRS). Trump nie ujawnił zeznań, zrywając z długoletnią praktyką wcześniejszych prezydentów od czasów Geralda Forda, mimo, że IRS wyjaśniła, iż audyt nie jest przeszkodą w ich upublicznieniu.