Juncker, któremu towarzyszy komisarz UE do spraw handlu Cecilia Malmstroem, udał się do USA, by zapobiec eskalacji sporu handlowego między Unią Europejską a Ameryką, w związku z nałożeniem przez administrację Trumpa na kraje UE taryf celnych. Po spotkaniu z prezydentem w środę powiedział dziennikarzom, że "zawarł z nim porozumienie". Trump dodał, że porozumienie to pozwoli na "zredukowanie biurokracji w handlu". Prezydent uzyskał ustępstwa od UE, które mogą pozwolić na uniknięcie wojny handlowej - oceniła telewizja CNBC. Trump: Wielki dzień dla wolnego i uczciwego handlu Trump powiedział podczas konferencji prasowej po spotkaniu w Białym Domu, że Unia zgodziła się na "natychmiastowe" zwiększenie importu amerykańskiej soi i gazu skroplonego (LNG) oraz obniżenie taryf w sektorze przemysłowym. Dodał, że uzgodniono, iż USA i UE będą starały się wypracować politykę "zero taryf, zero subsydiów" na dobra przemysłowa spoza sektora motoryzacji. "Będziemy też pracowali nad zmniejszeniem barier i zwiększeniem handlu w zakresie usług, (produktów) chemicznych, farmaceutycznych, medycznych oraz soi" - oznajmił. Prezydent ogłosił, że porozumienie z Unią doprowadzi do większej zamożności USA i UE oraz sprawi, że handel między stronami będzie bardziej zrównoważony. Oznajmił też, że wraz z Junckerem podjął decyzję o utworzeniu specjalnej grupy roboczej, która będzie się zajmowała kwestiami handlu. "Zaczniemy negocjacje handlowe, rozwiążemy (sprawę) ceł na aluminium i stal oraz taryf odwetowych" - dodał. "Był to wielki dzień dla wolnego i uczciwego handlu, naprawę bardzo wielki dzień" - podkreślił Trump. Dodał, że będzie pracował wraz z Unią nad zreformowaniem Światowej Organizacji Handlu (WTO). Rzecznik KE: Spotkanie było produktywne Z kolei rzecznik KE Margaritis Schinas ocenił w środę na Twitterze, że spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa i szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera "było produktywne". Brak jasności ws. pełnego porozumienia Reuters podkreśla jednak, że nie jest jasne, czy strony osiągnęły porozumienie w sprawie ceł na samochody; Trump zagroził nałożeniem 25-procentowych taryf zarówno na auta, jak i części samochodowe eksportowane przez kraje europejskie. W Kongresie USA wielu Republikanów jest przeciwnych polityce celnej Trumpa. Eksperci obawiają się też, że odbije się ona fatalnie na zyskach i rozwoju amerykańskich korporacji, dynamice gospodarczej i rynkach. W lipcu Senat przyjął (88 do 11 głosów) niewiążącą rezolucję popierającą plan, zgodnie z którym Kongres miałby odebrać prezydentowi prawo do zajmowania się polityką celną. Państwa unijne, szczególnie te nastawione na eksport są zaniepokojone polityką handlową Trumpa. Wprowadzone przez USA wysokie cła importowe na stal i aluminium już zagrażają dziesiątkom tysięcy miejsc pracy w UE. W Brukseli zapowiadano w ostatnich dniach, że Juncker będzie zabiegał o to, by nie dopuścić do wprowadzenia taryf na samochody importowane z Europy; szef KE miał zaoferować Trumpowi pewne ustępstwa, a zarazem zagrozić cłami odwetowymi. UE już nałożyła dodatkowe opłaty na niektóre produkty z USA, ale ich wartość na razie jest relatywnie niewielka. Juncker zapowiadał przed wizytą w Waszyngtonie, że UE chce pogłębić współpracę energetyczną z USA (gaz LNG) i wzajemnie poprawić dostęp do rynków produktów przemysłowych, zwłaszcza samochodów. UE co roku importuje z USA towary o wartości 250 mld euro, natomiast wysyła za ocean dobra warte ponad 370 mld euro. Wynoszący około 120 mld euro rocznie deficyt po stronie USA jest przyczyną niezadowolenia Trumpa i protekcjonistycznych inicjatyw.