W uzasadnieniu wyroku wielka ława przysięgłych, która postawiła w stan oskarżenia 13 Rosjan i trzy rosyjskie podmioty, napisała, że ingerencje w procesy polityczne w USA rozpoczęły się już w 2014 roku. Trump ogłosił na Twitterze: "to na długo zanim ogłosiłem, że będę się ubiegał o urząd prezydenta. (...) Sztab Trumpa nie zrobił nic złego - nie było zmowy!". Przysięgli uznali jednak - jak głosi tekst wyroku - że operacje oskarżonych Rosjan polegały między innymi na wspieraniu Donalda Trumpa i "ubliżaniu Hillary Clinton". Starali się zdezawuować kandydatkę Demokratów w wyborach i główną rywalkę Trumpa oraz jego innych adwersarzy w walce o nominację wyborczą Partii Republikańskiej i w wyścigu wyborczym - wyjaśnia ława przysięgłych. Republikańscy i demokratyczni przywódcy Kongresu i Senatu wyrazili oburzenie w związku z dowiedzioną ingerencją Rosjan w procesy polityczne w USA. Przywódca Demokratów w Senacie Chuck Schumer wydał oświadczenie, w którym napisał, że wyrok przysięgłych powinien skłonić prezydenta do wdrożenia sankcji wobec Moskwy. Dochodzenie w sprawie ingerencji Rosji w wybory oraz kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla prowadzi od maja 2017 roku specjalny prokurator Robert Mueller.