Nie wiadomo, jakie zewnętrzne państwa lub podmioty miał na myśli Trump - pisze Reuters. Biały Dom nie przekazał w tej sprawie więcej szczegółów. Według Białego Domu, podczas rozmowy Trump i Erdogan zgodzili się co do konieczności deeskalacji napięć w syryjskiej prowincji Idlib w celu ochrony cywilów. Syryjskie siły rządowe i wspierające je wojska rosyjskie nasiliły tam bombardowania ostatniej kontrolowanej przez rebeliantów enklawy, w której mieszka 3 mln ludzi. Wcześniej o rozmowie prezydentów na temat sytuacji w Libii i Syrii poinformowała kancelaria Erdogana. Podano, że Trump i Erdogan w rozmowie "podkreślili znaczenie dyplomacji w rozwiązywaniu regionalnych kwestii". Nadzwyczajna sesja parlamentu Turcji W czwartek na nadzwyczajnej sesji parlamentu Turcji, deputowani zaaprobowali wysłanie ekspedycji do Libii, by wesprzeć uznawany przez społeczność międzynarodową rząd premiera Fajiza as-Saradża. Trypolis zwrócił się o taką pomoc do Ankary 26 grudnia. MSZ Egiptu natychmiast potępiło ten plan i ogłosiło, że może to "negatywnie wpłynąć na stabilność w regionie śródziemnomorskim". Siły ekspedycyjne Turcji mają umożliwić wojskom Saradża odparcie ofensywy armii generała Chalify Haftara, dążącego do zdobycia Trypolisu. Od 2011 roku Libia jest podzielona między rywalizujące ze sobą frakcje polityczne i wojskowe. Rząd porozumienia narodowego (GNA) Saradża walczy z wojskami Haftara, kontrolującymi wschodnią część kraju z centrum administracyjnym w Bengazi. Niepokój w związku z możliwością wysłania przez Turcję żołnierzy do Libii wyrażała Rosja, która popiera Libijską Armię Narodową (LNA) Haftara, wspieraną też przez Egipt, Jordanię i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Turcja i Libia podpisały 27 listopada porozumienie o rozszerzonej współpracy militarnej i w zakresie bezpieczeństwa. Umowa dotyczy również granicy na Morzu Śródziemnym i pomija prawa Grecji oraz Cypru do ich wyłącznych stref ekonomicznych. Umowa została odrzucona przez Unię Europejską.