- Organizujemy olimpiadę w jednym z najbardziej ruchliwych, żyjących, zabieganych miast na świecie. O wiele łatwiej jest zorganizować Igrzyska Olimpijskie w środku niczego - powiedział premier Wielkiej Brytanii David Cameron na konferencji prasowej w Parku Olimpijskim we wschodnim Londynie. Te słowa to drobna złośliwość w kierunku Mitta Romneya, który swoją polityczną karierę rozpoczął od sukcesu w organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City w 2002 roku. Został szefem jej komitetu organizacyjnego w momencie, gdy przed jej organizatorami piętrzyły się problemy. Impreza nie tylko się odbyła, ale przyniosła 100 mln dolarów zysku. W rozmowie z NBC News Romney poddał w wątpliwość gotowość Londynu w przeddzień rozpoczęcia igrzysk. - Trudno powiedzieć, jak to się potoczy. Są pewne niepokojące doniesienia. Historie o problemach firmy ochroniarskiej nieposiadającej wystarczającej liczby ludzi, czy prawdopodobne strajki pracowników urzędu imigracyjnego i służby celnej - ostrzegał. Zastanawiał się też, czy Brytyjczycy wykażą się wystarczającym entuzjazmem w stosunku do olimpiady. W reakcji na jego słowa na koncercie zorganizowanym w Parku Olimpijskim burmistrz Londynu Boris Johnson zwrócił się do 60-tysięcznego tłumu: - Słyszałem, że jest taki facet Mitt Romney, który chce wiedzieć, czy jesteśmy gotowi. Jesteśmy? Tłum odpowiedział głośnym " tak". "Mitt Romney jest prawdopodobnie jedynym politykiem, który potrafi rozpocząć wizytę z założenia mającą oczarować i przysporzyć mu poparcia w sposób całkowicie pozbawiony wdzięku i łagodnie mówiąc obraźliwy" - napisał brytyjski "Daily Telegraph". Tymczasem burmistrz Salt Lake City zaprosił Davida Camerona do swojego miasta. "Komentarz premiera Wielkiej Brytanii odzwierciedla jego brak wiedzy na temat Salt Lake. Może wpaść do nas, kiedy tylko ma ochotę. Będziemy zaszczyceni i z przyjemnością wyślemy mu mapę, żeby nie miał żadnych problemów w odnalezieniu środka niczego" - czytamy w oświadczeniu przesłanym AFP. Tłum. ML