Prowadzący dochodzenie prokurator Christophe Auger poinformował, że dokładna liczba ofiar wciąż nie jest znana. Wiadomo, że są wśród nich kierowca ciężarówki i dziecko, które było w kabinie pojazdu. Wszyscy zginęli na skutek pożaru po zderzeniu. Rannych w wypadku zostało osiem osób. Przebywają w szpitalu w Bordeaux, niektórzy w stanie ciężkim. Zderzenie przeżył m.in. kierowca autobusu, ale nie został jeszcze przesłuchany. Śledczy twierdzą, że na drodze doszło do wypadku, a nie do aktu sabotażu, czy zamachu. Przyczyny tragedii jeszcze nie ustalono. W Puisseguin niedaleko Bordeaux wydobywane są dzisiaj ciała ze spalonego wraku pojazdu. Sama tylko praca nad wyciągnięciem zwłok ofiar z wraku autokaru może zająć aż trzy dni. Na miejscu ustawiono namioty ze sprzętem niezbędnym do prowadzenia wstępnych badań. Pobrane zostaną m.in. próbki do analizy genetycznej. O stanie ciał najlepiej świadczy fakt, że wciąż jeszcze nie ma pewności co do liczby zabitych. Tachograf autobusu spłonął doszczętnie Ustalenie tożsamości i liczby ofiar będzie trudne również z tego względu, że jedyna oficjalna lista pasażerów znajdowała się w pojeździe i spłonęła w chwili katastrofy. Rozpoczyna się również dochodzenie techniczne. Śledczy spróbują odczytać dane z tachografu samochodu ciężarowego, w który wjechał autokar. Może się to nie udać, bo urządzenie jest częściowo uszkodzone. Tachograf autobusu spłonął doszczętnie. Pracę rozpoczęli również specjaliści od pirotechniki. Mają ustalić, dlaczego po zderzeniu autokaru z samochodem ciężarowym oba pojazdy natychmiast stanęły w płomieniach. Do katastrofy doszło na niebezpiecznym zakręcie drogi krajowej. Autobusem jechali starsi ludzie z pobliskich miejscowości, którzy wybrali się na jednodniową wycieczkę. Na miejsce przyjeżdżają już rodziny bliskich. To najtragiczniejsza katastrofa we Francji od 33 lat. W 1982 roku w karambolu koło Beaune zginęły 53 osoby, w tym dzieci.