Do nieszczęśliwego - najprawdopodobniej - wypadku doszło w lesie rozciągającym się pomiędzy Waldfisch i Etterwinden w środkowej części Niemiec.Ze wstępnych ustaleń śledczych, na które powołuje się "Bild", wynika, że myśliwy postrzelił się własną bronią podczas schodzenia z ambony strzeleckiej. Wciąż nie do końca jasne jest, jak miało dojść do wystrzelenia pocisku. Nie pojawił się na spotkaniu. Martwego myśliwego znalazł kolega Zmarły 57-latek wybrał się na polowanie z kolegą. Mężczyźni rozdzielili się, ale wcześniej ustalili, gdzie spotkają się o wyznaczonej godzinie. "Gdy nadeszła pora spotkania, a myśliwego wciąż nie było, znajomy rozpoczął poszukiwania" - przywołuje słowa rzecznika miejscowej policji niemiecki dziennik. "Gdy kolega znalazł postrzelonego myśliwego, ten już nie żył. W sprawie śledztwo prowadzi kryminalny wydział w Suhl. Na ten moment najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja z przypadkowym strzałem, do którego doszło przez błąd lub nieuwagę 57-letniego mężczyzny" - informuje niemiecka policja Wypadki na polowaniach. Ranni myśliwi i osoby postronne Śmierć 57-latka to nie pierwszy raz, gdy na polowaniu dochodzi do wypadku. Niemiecka gazeta przywołuje także inne dramatyczne zdarzenia, w których tracili życie lub byli poważnie ranieni zarówno dorośli, jak i małe dzieci.W Polsce również nie brakuje tego typu tragedii. W kwietniu Interia pisała o sprawie postrzelenia naganiacza przez francuskiego myśliwego, do którego doszło podczas komercyjnego polowania. Wcześniej informowaliśmy też o ranionym w udo mężczyźnie, którego kolega pomylił z dzikiem.