Tragiczny finał strzelaniny w USA
Pięć kobiet zginęło w sobotę w strzelaninie, do której doszło w sklepie Lane Bryant w Tinley Park, jednym z przedmieść Chicago. Sprawca strzelaniny, której motyw jest nieznany, opuścił spokojnie centrum handlowe frontowymi drzwiami i zniknął - informuje "Chicago Tribune".
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce tragedii z ośmiu lokalnych departamentów, poszukują sprawcy strzelaniny. W akcję zaangażowano również helikoptery zaopatrzone w kamery, które rejestrują obraz okolic centrum handlowego.
- W Tinley Park nie dzieje się dobrze - powiedział burmistrz - Edward Zabrocki. - To tragedia, która nie powinna się wydarzyć w żadnym mieście - dodał. Zabrocki poinformował, że lokalna policja bada sprawę bardzo wnikliwie.
Podano rysopis mężczyzny, którego policja poszukuje w związku z zajściem. Policja posłużyła się zeznaniami świadka, który widział przestępcę zanim ten wszedł do sklepu. Według niego morderca nosił czarne jeansy, czarną kurtkę zimową oraz czarną wełnianą czapkę.
Obecnie trwa kontaktowanie się z rodzinami ofiar. Kobiety były w wieku 22-37 lat. Cztery z nich mieszkały w Chicago, jedna - w South Bend. Co najmniej jedna z ofiar była pracownicą sklepu - podaje "Chicago Tribune".
Lane Bryant jest znaną w Stanach Zjednoczonych marką, oferującą szeroki wybór odzieży dla kobiet puszystych.
INTERIA.PL/PAP