Generał oświadczył, że w chwili ataku był przekonany, że "uderzenie to zapobiegło zagrożeniu dla sił USA na lotnisku w Kabulu". "Nasze śledztwo wykazało, że był to tragiczny błąd" - oznajmił. McKenzie dodał, że uważa teraz, iż jest raczej nieprawdopodobne, by w pojeździe trafionym przez drona byli bojownicy Państwa Islamskiego. Atak amerykańskiego drona 28 sierpnia USA przeprowadziły atak za pomocą drona w prowincji Nangarhar w Afganistanie. Pentagon poinformował wtedy, że w ataku zginęło dwóch ważnych członków dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), a jeden został ranny. Rzecznik Pentagonu John Kirby oświadczył wówczas, że zabici - choć nie należeli do przywództwa grupy - brali udział w planowaniu i przygotowaniu przyszłych zamachów IS-Ch. Atak był odwetem za zamach przeprowadzony 26 sierpnia przez IS-Ch w pobliżu lotniska w Kabulu; zginęły w nim co najmniej 182 osoby, w tym 13 amerykańskich żołnierzy.