Strzelanina miała miejsce w liceum w Santa Fe - mieście położonym 60 km na południe od Houston. Uzbrojony w strzelbę i pistolet uczeń wkroczył do jednej z klas i otworzył ogień. "Usłyszałam strzały i zaczęłam uciekać, by jak najszybciej się ukryć. Wtedy zadzwoniłam do mamy" - relacjonowała uczennica liceum Dakota Shrader. Sprawcą masakry okazał się 17-letni Dimitrios Pagourtzis. Jego znajomi opisują go jako cichego samotnika, który grał w futbol, ale trzymał się raczej w cieniu. Chłopak miał być ofiarą znęcania się. Nastolatek prawdopodobnie wziął broń od ojca. Gubernator Teksasu Gregg Abbott powiedział, że władze nie miały żadnych powodów, by podejrzewać, że sprawca planuje atak. "Nie było żadnych sygnałów ostrzegawczych. Nie miał historii kryminalnej, miał czyste konto" - mówił Abbott. Motywy działania sprawcy nie są znane. Na jego koncie na Facebooku znajdowały się fotografie koszulek z napisem "Urodzony, by zabijać" oraz nazistowskimi symbolami. Po strzelaninie w szkole i jej okolicach znaleziono trzy prowizoryczne ładunki wybuchowe, w tym koktajl mołotowa. Według policji, sprawca planował popełnić samobójstwo. Prezydent Donald Trump powiedział, że jest głęboko poruszony "absolutnie przerażającymi" doniesieniami z Santa Fe. W krótkiej wypowiedzi w Białym Domu przekazał kondolencje bliskim ofiar i zapewnił, że jego administracja jest zdecydowana zrobić wszystko, by chronić uczniów, uczynić szkoły bezpiecznymi i odebrać broń tym, którzy stanowią zagrożenie dla siebie i innych.