Nowa fala niepogody, która kilka dni wcześniej wywołała gigantyczne szkody na północy Włoch, uderzyła w Sycylię. W wilii położonej między miejscowościami Altavilla Milicia i Casteldaccia, do której wtargnęła fala powodziowa, zginęło dziewięć osób, w tym dwoje dzieci. Uratowały się trzy osoby, które na chwilę w czasie rodzinnego spotkania wyszły z domu. Budynek stał niedaleko rzeki i, jak poinformowano w telewizji RAI, od 2007 roku teren ten uznawany był za objęty zagrożeniem hydrologicznym. Woda wdarła się błyskawicznie do wnętrza budynku sięgając sufitu. "Dotknęła nas olbrzymia tragedia. Nie pojmujemy nadal, jak to mogło się stać"- powiedział burmistrz miejscowości Casteldaccia Giovanni Di Giacinto. Podkreślił, że rzeka nigdy wcześniej nie była niebezpieczna i nigdy nie wylała. W rejonie miejscowości Vicari koło Palermo zginął mężczyzna, porwany przez wody rzeki w samochodzie. Dwie osoby zginęły w aucie, które znaleziono w wodach strumienia koło Agrigento. Na Sycylię udał się premier Włoch Giuseppe Conte. W ciągu tygodnia w wyniku frontu wichur, gwałtownych burz i powodzi zginęło we Włoszech około 30 osób. Z Rzymu Sylwia Wysocka