Brytyjski "The Times" pisze, powołując się na ekspertów, że lekarze, którzy na zlecenie amerykańskiej firmy przeprowadzali testy leku, złamali standardy bezpieczeństwa: wszystkim 6 ochotnikom podano tę samą dawkę leku jednocześnie. Jak donosi gazeta, wcześniej pojawiły się wątpliwości co do wyników testów na zwierzętach. Z nieoficjalnych informacji wynika, że małpy, na których testowano lek, wykazywały nadwrażliwość, a kilka innych zwierząt zdechło. Pomimo tego do testów na ludziach jedynie zmniejszono dawkę. Krewni ochotników, którzy w stanie krytycznym trafili do szpitala są w szoku. - Ma okropnie spuchniętą twarz. Uszkodzone praktycznie wszystkie organy - nerki, płuca, wątrobę, serce. Zakłócone jest krążenie krwi. Lekarze starają się sztucznie podtrzymać funkcje tych organów za pomocą różnych maszyn. Powiedzieli mi jednak, że w każdej chwili może umrzeć - mówią lekarze: Krew pacjentów jest filtrowana co godzinę, by oczyścić organizm z ewentualnych toksyn. W tej sprawie rozpoczęto międzynarodowe konsultacje, starając się znaleźć ratunek dla mężczyzn. Ponieważ lekarstwo o nazwie TGN1412 było testowane na ludziach po raz pierwszy, lekarze tak na prawdę nie wiedzą, z czym mają do czynienia.