W środę (13 listopada) wieczorem na znanym z protestów przeciw Łukaszence osiedlu Mińska, nazywanym potocznie Placem Przemian, zamaskowani mężczyźni zaczęli zdejmować wywieszone biało-czerwono-białe flagi używane przez środowiska opozycyjne. Kiedy 31-letni Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, a potem biło go już dwóch mężczyzn. W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat. Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go do szpitala. Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Mimo kilkugodzinnej operacji jego stan się nie poprawił i wieczorem w czwartek zmarł. Zatrzymania podczas akcji solidarności z Bandarenką W czwartek wieczorem przed ambasadą Białorusi w Kijowie odbyła się kilkudziesięcioosobowa akcja w związku ze śmiercią mężczyzny. Jak relacjonuje Radio Swoboda, zgromadzeni skandowali hasła: "Odejdź!", "Trybunał!". Do akcji solidarności z pobitym na śmierć doszło też w białoruskich miastach. O godz. 12 (10 czasu polskiego) w piątek niezależne środowiska ogłosiły minutę milczenia, by upamiętnić zmarłego Bandarenkę. Podczas akcji solidarności tworzono w różnych miejscach żywe łańcuchy. Według "Naszej Niwy" na głównej ulicy Mińska, prospekcie Niepodległości, zatrzymano kilka osób. Doszło też do zatrzymania czterech osób podczas podobnej akcji w Brześciu. Jedną osobę zatrzymano w Słucku. UE grozi nałożeniem nowych sankcji na Białoruś Jak napisał w piątkowym (13 listopada) oświadczeniu rzecznik szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, 31-letni Bandarenka zmarł po kilkugodzinnej operacji w szpitalu w Mińsku z powodu poważnych obrażeń "spowodowanych według doniesień brutalnością ubranych po cywilnemu policjantów". "To skandaliczny i haniebny skutek działań władz białoruskich, które nie tylko bezpośrednio i brutalnie przeprowadziły represje wobec własnej ludności, ale także stworzyły środowisko, w którym mogą mieć miejsce takie bezprawne, brutalne akty, ignorując tym samym nie tylko prawa i wolności narodu białoruskiego, lecz także lekceważenie jego życia" - wskazał rzecznik. Dodał, że Unia Europejska składa najgłębsze kondolencje rodzinie i przyjaciołom Ramana Bandarenki. "Oczekujemy, że władze zaprzestaną przemocy i prześladowań, natychmiast i bezwarunkowo uwolnią wszystkie arbitralnie przetrzymywane osoby, w tym więźniów politycznych, a także zbadają w pełni i przejrzyście wszystkie przypadki łamania i nadużycia praw człowieka oraz pociągną do odpowiedzialności winnych. Unia Europejska nałożyła już sankcje na 55 osób odpowiedzialnych za brutalne represje oraz zastraszanie i jest gotowa nałożyć dodatkowe sankcje" - podsumował rzecznik. Reakcja MSZ Ukrainy "Ukraina jest solidarna z UE w potępieniu przemocy i represji białoruskiej władzy, które doprowadziły do śmierci Ramana Bandarenki" - napisało na Twitterze w piątek MSZ Ukrainy. Ministerstwo spraw zagranicznych w Kijowie dodało, że zabójcy powinni zostać ukarani, a ci, którzy ich "kryją", powinni zostać potępieni przez cały demokratyczny świat. Złożono także kondolencje bliskim Bandarenki. Łukaszenka: Współczuję rodzicom Głos w sprawie zabrał także Alaksandr Łukaszenka. Oświadczył, że współczuje rodzicom Bandarenki. "Szczerze współczuję rodzicom. To źle, jeśli człowiek traci życie, a tym bardziej młody człowiek" - powiedział Łukaszenka podczas wywiadu z białoruskimi i zagranicznymi mediami. Słowa te przytoczył zbliżony do Łukaszenki kanał Telegramu "Puł Pierwogo". Łukaszenka oświadczył, że interesował się przebiegiem śledztwa i uprzedził Komitet Śledczy, że "ten problem będzie się rozkręcać". "A dziś rano, ponieważ wszyscy zaczęli po raz kolejny oskarżać milicję, zadzwoniłem do prokuratora generalnego (Alaksandra) Szwieda i powiedziałem: weźcie tę sprawę pod ściślejszą kontrolę, żeby potem nie było, że milicja i Komitet Śledczy sami prowadzili śledztwo" - zaznaczył. Ustalenia śledztwa, a wyniki badań Białoruski Komitet Śledczy powiadomił w piątek, że są badane okoliczności śmierci Bandarenki. Według ustaleń śledztwa w środę milicja otrzymała zgłoszenie, że w Mińsku doszło do bijatyki między "agresywnie nastawionym mieszkańcami wieszającymi wstęgi" a osobami, które je zdejmowały. "Przybyli na miejsce funkcjonariusze milicji znaleźli mężczyznę z obrażeniami ciała i oznakami odurzenia alkoholem" - twierdzi komitet. W odpowiedzi na komunikat Komitetu lekarze pogotowia ratunkowego opublikowali na kanale Telegramu "Białe Chałaty" kartę wypisową Bandarenki, w której napisano, że miał "0 proc. alkoholu we krwi". Biskup Jury Kasabucki, który kieruje obecnie Kościołem katolickim na Białorusi w związku z niewpuszczeniem do kraju jego zwierzchnika abp. Tadeusza Kondrusiewicza, zapowiedział, że w piątek wieczorem w kościele śś. Szymona i Heleny w Mińsku odbędzie się msza upamiętniająca Bandarenkę.