Tragedia w Himalajach. Helikopter spadł zaraz po starcie
Siedem osób zginęło w niedzielę w katastrofie helikoptera w Himalajach w Indiach. Pasażerowie byli pielgrzymami do jednej z wysokogórskich hinduskich świątyń, do której trudno dostać się piechotą.

Helikopter z sześcioma pielgrzymami i pilotem na pokładzie leciał ze świątyni Kedarnath w indyjskim stanie Uttarkhand. Do katastrofy najprawdopodobniej doszło z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych - stwierdził Rahul Chaubey z stanowego urzędu turystycznego.
Jak powiadomiono, helikopter rozbił się zaraz po starcie. Cały lot miał trwać 10 minut.
Stojący na czele rządu stanowego Pushar Singh Dhami przekazał, że na miejsce katastrofy natychmiast wysłano służby ratunkowe. Według komunikatu lokalnych władz żadna z siedmiu osób będących na pokładzie nie przeżyła wypadku.
Świątynia Kedarnath jest jedną z najważniejszych poświęconych Śiwie i znajduje się w Himalajach na wysokości 3583 m. n.p.m. Do świątyni nie prowadzi żadna droga. Aby się do niej dostać konieczne jest skorzystanie z helikoptera lub przebycie 17 kilometrowej wspinaczki. Ze względu na swoje położenie, świątynia dostępna jest jedynie latem, w miesiącach od kwietnia do listopada, kiedy pogoda jest sprzyjająca.
Indie. Kolejna katastrofa lotnicza
Niedzielna katastrofa helikoptera jest kolejną tego typu w ostatnich tygodniach w Indiach. W czwartek w Ahmadabadzie chwilę po starcie rozbił się samolot pasażerski linii Air India, który spadł w centrum miasta. W tragedii zginęło w sumie co najmniej 279 osób, w tym niemal wszyscy pasażerowie.
Z kolei w ubiegłym miesiącu sześć osób zginęło w katastrofie helikoptera lecącego do tej samej świątyni Kedarnath w Himalajach.