Do tragedii doszło 13 sierpnia w syczuańskiej dolinie znanej jako Longcaogou. W sieci pojawiły się nagrania, na których widać, jak poziom wody w rzece gwałtownie się podnosi. W ciągu kilku sekund turyści zostali porwani przez nurt. "South China Morning Post" podaje, że mimo ostrzeżeń lokalnych urzędników turyści zwlekali z ewakuacją. W pewnym momencie było za późno na reakcję. Z kolei rządowy "Global Times" wskazuje, że odwiedzający dolinę ominęli znaki ostrzegawcze i ogrodzenia. Teren służy bowiem jako kanał zrzutowy w przypadku powodzi - jest podatny na tworzenie się osuwisk i podtopień. Według chińskich mediów turyści znaleźli się w niebezpiecznej okolicy przez internetowych influencerów. Od 2020 r. i wprowadzenia ograniczeń w poruszaniu się związanych z pandemią COVID-19 popularne stały się wycieczki do "dzikich miejsc", w taki sposób, by nie łamać chińskiego prawa. Twórcy na platformie Douyin - chińskim odpowiedniku TikToka - przedstawiają je jako "sekretne kurorty", w których można wypoczywać pod namiotem. Jednym z nich było właśnie Longcaogou. Kolejna tragedia w Chinach. Treści usuwane z internetu "The Guardian" zauważa, że to nie pierwszy raz, gdy promocja dzikich wycieczek doprowadziła do tragedii. W 2020 r. powódź błyskawiczna w prowincji Hubei zabiła 13 osób. Ostatnia tragedia ponowiła apele o większą kontrolę promocji nowej gałęzi turystyki w mediach społecznościowych. "Platformy powinny mieć obowiązek wydawania ostrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa i monitorowania treści. Wydawcy powinni przypominać użytkownikom o niebezpieczeństwie, jakie może nieść ze sobą przebywanie w miejscu docelowym. W innych przypadkach powinni ponosić odpowiedzialność prawną" - powiedział w rozmowie z "Beijing Youth Daily" Xu Guilin, adwokat z Jurisino Law Group. Niemal wszystkie treści promujące Longcaogou zostały usunięte z Douyin i aplikacji Xiaohongshu. W przypadku wpisania nazwy w wyszukiwarkę pojawia się stosowne ostrzeżenie. Nie podano informacji, czy twórcy treści promujący niebezpieczny rejon ponieśli konsekwencje.