Do tragicznego incydentu doszło na koncercie popularnej w Azji grupy 4Minute w Seongnam, pod Seulem.Ofiary - pięć kobiet i 11 mężczyzn - stały na kracie wentylacyjnej, która, jak podały lokalne władze, nie wytrzymała ciężaru i załamała się. Pod spodem znajdował się głęboki betonowy szyb. Według straży pożarnej część zmarłych i rannych to ludzie, którzy zatrzymali się tam na chwilę, by posłuchać koncertu w drodze z pracy do domu. W sobotę rano (czasu miejscowego) jednego z organizatorów koncertu znaleziono martwego. Dzień wcześniej był przesłuchiwany przez policję w sprawie wypadku. Jak podała policja, mężczyzna najprawdopodobniej popełnił samobójstwo, skacząc z dachu 10-piętrowego budynku. W Korei Płd. nie ucichły jeszcze echa po innej tragedii, zatonięciu promu Sewol. Prom ten zatonął 16 kwietnia podczas rejsu z portu Incheon na wyspę Czedżu. Zginęły 294 osoby, 172 uratowano, a 10 wciąż uznaje się za zaginione. Według prokuratury przyczyną katastrofy było nadmierne przeciążenie, nielegalne zmiany w konstrukcji i błędy załogi. Ta głośna tragedia zwróciła uwagę opinii publicznej w kraju na kwestię powszechnego lekceważenia zasad bezpieczeństwa. Analitycy twierdzą, że wiele problemów wynika z rzadkich kontroli, niskich kar, ogólnej niewiedzy oraz dążenia do maksymalizacji zysku kosztem bezpieczeństwa ludzi.