45-letni Wade Lovett ma problemy z oddychaniem od czasu, gdy w jego miejscowości doszło do wykolejenia pociągu, który przewoził chemikalia. Po tym, jak skład wypadł z torów, doszło do toksycznej eksplozji. Od tego czasu Lovett nie jest jedyną osobą, która ma problemy ze zdrowiem. Jego historię opisał The New York Post". Skażenie w East Palestine. "Mój głos brzmi jak Myszka Miki" - Lekarze twierdzą, że z pewnością mam w sobie chemikalia, ale nie ma nikogo w mieście, kto mógłby przeprowadzić testy toksykologiczne - mówi w rozmowie z gazetą wysokim głosem, jakby nawdychał się helu. W wywiadzie stwierdził, że jego głos "brzmi jak Myszka Miki". - Mój normalny głos jest niski. Teraz ciężko mi się oddycha, zwłaszcza w nocy - dodał. Jak relacjonuje, w nocy boli go cała klatka piersiowa. - Mam wrażenie, że tonę. Często odkrztuszam flegmę - podkreśla. Mężczyzna był mechanikiem samochodowym, jednak z powodu swoich niewyjaśnionych dolegliwości stracił pracę. Żaden lekarz w okolicy nie był w stanie postawić diagnozy, na podstawie której Lovett mógłby ubiegać się o zwolnienie lekarskie - przekazał "The New York Post". Testy Agencji Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych potwierdziły, że chemikalia w glebie i wodzie obejmują chlorek winylu, fosfen, benzen i szereg innych lotnych związków organicznych oraz cząstki stałe - donosi "The Guardian". Niezależni eksperci ds. zdrowia publicznego twierdzą, że woda i gleba są prawdopodobnie zanieczyszczone dioksynami, wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi, substancjami perfluoroalkilowymi i polifluoroalkilowymi oraz innymi podobnymi, niebezpiecznymi związkami - podkreśla gazeta. Podano wstępny raport z katastrofy w stanie Ohio Do incydentu z udziałem pociągu przewożącego toksyczne substancje doszło 3 lutego w stanie Ohio w miejscowości East Palestine, liczącej sobie zaledwie pięć tysięcy mieszkańców. Pociąg ze 150 wagonami, spośród których 20 zawierało chemikalia, wykoleił się tuż przy granicy z Pensylwanią. Wypadek doprowadził do gigantycznego pożaru i skażenia okolicy. Wstępny raport Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu podaje, że załoga pociągu, który przewoził niebezpieczne substancje, została poinformowana na chwilę przed tragedią, że łożysko koła się przegrzewa. Przed wykolejeniem temperatura osiągnęła 122 stopnie Celsjusza powyżej normalnej wartości. Maszynista próbował zatrzymać rozpędzony pociąg, uruchomiono również automatyczny system hamowania, jednak "kiedy maszyna stanęła w miejscu, zauważono ogromny dym i ogień" - dodano. "Raport dostarczył jednak niewiele szczegółów na temat tego, co dokładnie spowodowało wykolejenie i jak skuteczna - lub nie - była reakcja" - donosi BBC.