Jak przypomina portal BBC News, Blair popierał bombardowania NATO, których celem było powstrzymanie Serbii pod wodzą Slobodana Miloszevicia od dalszych prześladowań kosowskich Albańczyków. Były premier to "bardzo wielki człowiek" - powiedział cytowany przez BBC Tonibler Sahiti. Polityka witało w Prisztinie kilka tysięcy ludzi. Niektórzy przynieśli flagi brytyjskie, inni - plakaty, nazywające go "przywódcą, przyjacielem i bohaterem". W pierwszych słowach do zgromadzonych Blair wyjaśnił, że jego imię "jest całkiem zwykłe" w jego kraju. Ojciec jednego z Toniblerów, Jahir Sahiti wspominał w kosowskiej telewizji dzień, kiedy ówczesny brytyjski premier złożył wizytę w Albanii w obozie dla uchodźców z Kosowa. Matka nazwanego na jego cześć chłopca dodała, że jest bardzo dumna z imienia syna i ma nadzieję, że gdy dorośnie, "będzie jak Tony Blair lub chociaż jego ułamek". Blair powiedział mieszkańcom Kosowa, że nie żałuje swego poparcia przed 11 laty dla nalotów na cele serbskie w Kosowie i w samej Serbii. - Zrobiłem to, co należy. Nie żałowałem tego wtedy i nie żałuję teraz - oznajmił. Według BBC status Blaira w Kosowie jest podobny do tego, jakim cieszy się tam Bill Clinton, który w czasie operacji NATO był prezydentem USA. Kosowo, które Serbia uznaje za swoją prowincję, ogłosiło niepodległość w 2008 roku. Do tej pory uznało ją 69 państw, w tym USA i większość krajów Unii Europejskiej.