Litewski europoseł, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) Waldemar Tomaszewski w czwartek w rozmowie z PAP ocenił ten pomysł jako propagandowy element kampanii wyborczej do Sejmu. Wybory odbędą się 14 października. Natomiast twierdzenie, że zamieszkałe w większości przez Polaków rejony podwileńskie są najsłabiej rozwinięte jest - zdaniem Tomaszewskiego - zwykłym kłamstwem. Zgłoszony w środę projekt ustawy przewiduje, że 1 proc. od dochodów budżetu państwa z akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe ma być przekazany na Fundusz Rozwoju Litwy Południowo-Wschodniej. W projekcie zaznaczono, że region Litwy Południowo-Wschodniej obejmuje rejon wileński i solecznicki, w których od lat władzę sprawuje AWPL. Do inicjatorów projektu należy szef MSZ Litwy Audronius Ażubalis. Z zebranych środków mają być finansowane wszystkie rządowe projekty dotyczące rozwoju Wileńszczyzny, oprócz tych, które są realizowane na podstawie innych aktów prawnych. Inicjatorzy chcą ze środków Funduszu wspierać rozwój wspólnot lokalnych oraz socjalne, kulturowe i sportowe projekty, remontować stare i budować nowe placówki wychowawcze. "Obszar, który tworzą rejony wileński i solecznicki, według światowych i unijnych tendencji, powinien być jednym z najbardziej rozwiniętych, ponieważ znajduje się blisko stolicy" - czytamy w oświadczeniu inicjatorów powołania Funduszu, w którym zaznacza się jednak, że "pod względem wielu wskaźników region ten jest w tyle nie tylko w porównaniu z innymi rejonami znajdującymi się obok dużych miast, ale w pewnych dziedzinach sytuacja jest najgorsza na Litwie". W oświadczeniu odnotowuje się, iż "w rejonach wileńskim i solecznickim jest dużo wyższe bezrobocie niż w rejonach kowieńskim czy kłajpedzkim, są mniejsze zarobki, występuje większe zagrożenie przestępczością, a mieszkańcy tych rejonów pięciokrotnie rzadziej uczestniczą w imprezach kulturalnych czy sportowych niż np. w rejonie kowieńskim". "To, co napisali w oświadczeniu inicjatorzy powołania Funduszu jest kłamstwem, a przedwyborcza troska o dwa nasze rejony, jest zwykłą propagandą" - mówi Tomaszewski. Przypomina, że przez cztery lata rządów obecnej koalicji rejon wileński był stale niedofinansowany. "Budżet rejonu wileńskiego, który uchwala rząd, był zawsze mniejszy niż budżety innych rejonów. Średnio w kraju na jednego mieszkańca przypada 1300-1200 litów z budżetu rządowego, a w rejonie wileńskim ta kwota wynosi 1000-900 litów" - mówi Tomaszewski i dodaje, że "nie zważając na to, rejon wileński przoduje pod względem ilości inwestycji, jest to najbardziej dynamicznie rozwijający się rejon". "Ostatnio wybudowano tu cztery przedszkola i dwa szpitale. Żaden z rejonów nie może się tym pochwalić" - mówi Tomaszewski. Wskazuje też, że pod względem podziału administracyjnego kraju, nie ma regionu Litwy Południowo - Wschodniej, a rejonów wileńskiego i solecznickiego nie można wrzucać do jednego worka, gdyż ich rozwój gospodarczy różni się. "W kraju mamy 44 rejony. 14 z nich rząd określił jako problematyczne. Wśród nich jest rejon solecznicki, ale nie ma rejonu wileńskiego" - mówi Tomaszewski. Natomiast stwierdzenie, że mieszkańcy Wileńszczyzny rzadko uczestniczą w imprezach kulturalnych czy sportowych jest - zdaniem lidera AWPL - "w ogóle niedorzecznością". "Tyle imprez, co my tu mamy, nie ma nigdzie" - zaznacza. Zdaniem Tomaszeskiego celem "rejestracji projektu ustawy o powołaniu Funduszu na rzecz 'ratowania' Wileńszczyzny jest próba oczernienia rejonów, w których od lat partią rządzącą jest AWPL, a także zniechęcenia wyborców, głównie Litwinów, do głosowania na nasza partię".