Cimanouska jest bezpieczna, spędziła noc w hotelu przy lotnisku - poinformowali organizatorzy igrzysk w Tokio. Wcześniej podano, że na siłę próbowano ją odesłać do kraju za krytykę sztabu trenerskiego. W niedzielę zawieziono ją na lotnisko Haneda, ale udało jej się pozbyć "opiekunów", a ona sama zgłosiła się na policję, gdzie poprosiła o ochronę. W igrzyskach olimpijskich 24-letnia Cimanouska miała wystartować w poniedziałek na dystansie 200 metrów. - Nie wrócę na Białoruś - zadeklarowała. - Niektóre z naszych dziewczyn nie przyleciały do Japonii, aby wystartować w sztafecie 4x400 m, gdyż nie miały wykonanych testów antydopingowych w wystarczającej liczbie - powiedziała Cimanouska na lotnisku w Tokio. Dodała, że publicznie wiele razy mówiła o nieprawidłowościach w reprezentacji, a jej odesłanie to kara za... mówienie prawdy. Jak się dowiedziała, nakaz jej usunięcia z ekipy i odesłania do kraju przyszedł z Mińska. Jeszcze w niedzielę gotowość do pomocy Cimanouskiej wyraziły polskie władze. "Zaproponowaliśmy jej wizę humanitarną, jeśli zechce, może też kontynuować sportową karierę w Polsce" - napisał w niedzielę na Twitterze wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Lekkoatletka jest w kontakcie z przedstawicielami diaspory białoruskiej w Japonii. Według nich Cimanouska chce wystąpić o azyl w Austrii lub Niemczech. Czytaj także: Rasistowski skandal w Tokio. Niemiec przeprasza Tokio 2020: Szpakowski nie wytrzymał! Gorzkie słowa i mocny komentarz! Nastia Lukin - królowa mody na igrzyskach w TokioNie dla skąpych strojów, zawodniczki protestują Więcej o igrzyskach w Tokio czytaj w Interia Sport