- Zaproszenie nas na tą konferencję, na której reprezentowane były kluczowe państwa, jest wyrazem zaufania dla nowego polskiego rządu, oraz docenieniem tego, że na Bliskim Wschodzie przez kilkadziesiąt już lat służyło, nie licząc Iraku, około 30 tysięcy naszych żołnierzy - powiedział minister polskim dziennikarzom po zakończeniu konferencji w Annapolis, gdzie przewodniczył polskiej delegacji. - A więc jest to powrót Polski do głównego nurtu polityki światowej - dodał. Zapytany, czy sugeruje przez to, że poprzedni rząd RP nie byłby zaproszony, nie odpowiedział wprost. - Zaproszenie zostało wystosowane dopiero w ostatnich dniach. Ja nie potrafię odpowiadać na hipotetyczne pytania. Powinniśmy się cieszyć, że Polska została zaproszona - oświadczył. Szef polskiej dyplomacji zdawał się podzielać umiarkowany optymizm - deklarowany przez głównych uczestników konferencji - co do szans sukcesu rozmów izraelsko-palestyńskich, których wznowienie w grudniu ogłoszono we wtorek w Annapolis. - Wydaje się, że rzeczywiście mamy nowy początek. Mamy kalendarz działań, podano częstotliwość spotkań. Prezydent USA osobiście się w to zaangażował. Za poprzedniej prezydentury (Billa Clintona - red.) też proces pokojowy ruszył pod jej koniec. Mam oczywiście świadomość, że takich świtów w procesach pokojowych na Bliskim Wschodzie już kilka było, ale zapewniłem konferencję o solidarności Polski z obydwoma narodami zamieszkującymi Ziemię Świętą (Izraelczykami i Palestyńczykami - red.). Trzymamy kciuki za proces pokojowy - powiedział. Zapytany, jaka jest rola Polski w tym procesie, przypomniał o obecności polskich wojsk w misjach pokojowych ONZ na Bliskim Wschodzie - w Libanie i na Wzgórzach Golan - oraz dobrych stosunkach naszego kraju zarówno z Izraelem, jak i krajami arabskimi. - To, co zostało docenione, to po pierwsze - rola naszych żołnierzy, po drugie - nasze historyczne związki z Izraelem, a po trzecie to, że utrzymując doskonałe stosunki z Izraelem potrafimy jednocześnie mieć dobre stosunki z krajami arabskimi, w tym z przedstawicielami Palestyny - powiedział. Odrzucił sugestię, że Polskę zaproszono ze względu na jej proamerykańską i proizraelską orientację i jako "przeciwwagę" dla krajów arabskich. - Nie doszukiwałbym się żadnego drugiego dna - oświadczył. W Annapolis Sikorski rozmawiał m.in. z amerykańską sekretarz stanu Condoleezzą Rice. Zapytany, czy rząd USA nie okazuje rozczarowania zapowiedziami nowych władz RP, że wycofają wojska z Iraku w przyszłym roku i będą twardziej negocjować sprawę umieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej, odpowiedział: "Wręcz przeciwnie". - Strona amerykańska podziękowała, że to, co usłyszała w expose premiera Tuska, było z nią uzgodnione i nie było dla niej zaskoczeniem - oświadczył. Dodał, że prezydent Bush za jego pośrednictwem "ponowił pozdrowienia dla premiera Tuska". Na samym początku spotkania z polskimi korespondentami Sikorski zastrzegł, że nie będzie odpowiadał na pytania "dotyczące polityki krajowej".