"To walka konserwatystów ze zwolennikami postępu"
Rozwiązanie konfliktu w Egipcie będzie niezwykle trudne - uważa Patrycja Sasnal z Instytutu Spraw Międzynarodowych. Na północy Kairu doszło do starć między zwolennikami i przeciwnikami obalonego przez armię prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego.
Starcia są konsekwencją wezwania przez wojsko przeciwników Mursiego do wyjścia na ulice i poparcia kampanii przeciwko "przemocy i terroryzmowi". Z kolei zwolennicy obalonego prezydenta na ulice wyszli w odpowiedzi na apel islamistycznego Bractwa Muzułmańskiego.
Patrycja Sasnal w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreśla, że w obecnej sytuacji konsensus polityczny będzie niezwykle trudno osiągnąć. Po pierwsze - wyjaśnia - istnieje tam głęboki podział społeczeństwa na zwolenników Bractwa Muzułmańskiego i jego przeciwników, pod drugie w Egipcie mocno ścierają się konserwatyści ze zwolennikami postępu.
Zarazem - dodaje Patrycja Sasnal - do problemów społecznych dochodzą jeszcze gigantyczne kłopoty finansowe Egiptu, które dodatkowo komplikują przyszłość tego kraju. Egipt - tłumaczy - ma gigantyczne długi, które musi spłacać, ponadto władze dopłacają do paliwa czy żywności. Jeżeli nowe władze będą chciały wyprostować tę sytuację, będą musiały zlikwidować subwencje a to doprowadzi nieuchronnie do wyjścia na ulicę wszystkich i wtedy bez znaczenia będą sympatie religijne i polityczne.
W trudnej tej sytuacji - wyjaśnia Patrycja Sasnal - trwa walka polityczna, której przejawem jest miedzy innymi wezwanie przez wojsko do wyjścia ludzi na ulice. Jak wyjaśnia ekspertka, armia chce w ten sposób zdobyć poparcie i stworzyć sobie przestrzeń do ewentualnej kolejnej interwencji. W zamyśle wojska jest stworzenie sytuacji, w której to Egipcjanie będą chcieli kolejnej interwencji.
Z kolei - dodaje ekspertka - Bractwo Muzułmańskie wzywając do wyjścia na ulice swoich zwolenników, również liczy na utrzymanie poparcia i przeciwstawienie się wojsku. Zdaniem Patrycji Sasnal, nawet jeśli dojdzie do rozwiązań siłowych nie dojdzie do tak poważnego kryzysu jak w Syrii, ponieważ w Egipcie oprócz wojska inne siły polityczne nie mają dostępu do broni.
Tymczasem sytuację w Egipcie zaostrza fakt, że sąd w Kairze nakazał zatrzymanie byłego prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego na 15 dni za spiskowanie z radykalnym palestyńskim Hamasem i ucieczkę z więzienia w 2011 roku. Popierające Mursiego Bractwo Muzułmańskie w reakcji na decyzję sądu wydało oświadczenie, w którym nazwało zatrzymanie obalonego prezydenta powrotem do ery byłego dyktatora Egiptu Hosniego Mubaraka.
Witold Banach