"Państwo białoruskie będzie istnieć wiecznie. Nikomu nigdy nie oddamy ani piędzi swojej ziemi i nie pretendujemy na ziemie innych" - oświadczył prezydent na uroczystości przed cerkwią Wszystkich Świętych, w której krypcie złożono w piątek kapsułę z ziemią z miejsc, gdzie z dala od ojczyzny ginęli podczas II wojny światowej białoruscy żołnierze. Łukaszenka oświadczył, że są w kraju jednostki, "które usiłują to, co się dzieje na Ukrainie, sprowadzić na Białoruś". Tymczasem - mówił - pokój jest wielką wartością i gdy go nie ma, przestają mieć znaczenie i produkty spożywcze, i odzież, i ceny. "Bądźcie pewni, że choćby było nie wiadomo jak trudno, pokój i bezpieczeństwo dla naszych obywateli - tych 10 mln mieszkańców i 2-3 mln gości, którzy do nas przyjeżdżają - na pewno zagwarantujemy bez względu na koszty, bo pokój jest najcenniejszą rzeczą, jaką może mieć człowiek dla swego dobrobytu i postępu" - oznajmił prezydent. Za wielkie osiągnięcie uznał pokój na białoruskiej ziemi i spokój w społeczeństwie. Nawiązując do wydarzeń na Ukrainie podkreślił, że w jego kraju "nie wybuchają pociski, nie łkają matki i nie giną bezradne dzieci i starcy". W "Modlitwie za Białoruś" uczestniczyli zwierzchnicy różnych wyznań, w tym kierujący Białoruską Cerkwią Prawosławną metropolita Paweł oraz zwierzchnik Kościoła katolickiego na Białorusi, metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz. 11 października odbędą się na Białorusi wybory prezydenckie, w których faworytem jest Łukaszenka. Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska