Media amerykańskie oczekiwały wizyty Xi Jinpinga (czyt. Si Cin-ping) z ogromnym zainteresowaniem. Liczą, że dostarczy ona sygnałów, czy pod jego przyszłymi rządami możliwa będzie poprawa stosunków USA i Chin. Są one napięte wskutek rywalizacji ekonomicznej i militarnej obu państw, pretensji USA o sztuczne zaniżanie przez Pekin kursu chińskiej waluty, a także intensywnych zbrojeń Chin, które zaangażowane są w spory terytorialne z sąsiadami na Morzu Wschodniochińskim. Administracja Obamy zwiększa ostatnio liczbę swoich wojsk i baz w rejonie Azji Wschodniej i Pacyfiku, co ma być przeciwwagą dla chińskich ambicji mocarstwowych. Waszyngton ma nadzieję na bardziej otwarty dialog z Xi Jinpingiem, ponieważ ma on opinię polityka mniej "sztywnego" niż Hu Jintao (czyt. Hu Cin-tao). Jak to określił niewymieniony z nazwiska przedstawiciel administracji cytowany w "Washington Post", Xi "wyraźnie lepiej się czuje, działając bez przygotowanego skryptu". Wiceprezydent Chińskiej Republiki Ludowej był już poza tym w USA jako młody działacz Komunistycznej Partii Chin - w 1985 r. odwiedził rolniczy stan Iowa. Oprócz spotkania z Obamą w Białym Domu, Xi odbędzie też rozmowy w Pentagonie i Departamencie Stanu. Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski