74-letni Kilicdaroglu jest szefem drugiej siły politycznej w Turcji Republikańskiej Partii Ludowej (CHP). Teraz jego celem będzie walka o prezydenturę z pełniącym urząd od dziewięciu lat Erdoganem. Kilicdaroglu został wybrany w poniedziałek podczas spotkania sześciu partii opozycyjnych jako wspólny kandydat. - Nasz stół jest stołem pokoju. Naszym jedynym celem jest doprowadzenie kraju do dni dobrobytu, pokoju i radości - oświadczył. Sondaże wskazują na wyrównaną walkę Jak podaje Reuters, sondaże sugerują, że "wybory prezydenckie i parlamentarne za dwa miesiące będą zacięte, a blok opozycyjny nieznacznie wyprzedzi koalicję rządzącą". Opozycja zapowiada, że jeśli przejmie władzę, to odwróci niekorzystne trendy panujące na takich polach jak gospodarka, prawa obywatelskie czy relacje międzynarodowe. Kilicdaroglu w swojej kampanii będzie mógł wykorzystać niezadowolenie wśród Turków wynikające z kryzysu gospodarczego wywołanego gwałtowną inflacją oraz tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi z początku lutego tego roku, w którym zginęło ponad 46 tys. ludzi. Reakcja państwa po kataklizmie miała wywołać spore niezadowolenie społeczne. Wyborcy zdecydują o przyszłości Turcji Media spekulują, czy ekonomista, który zyskał popularność jako bojownik zwalczający korupcję, może pokonać Erdogana, który od 20 lat rządzi w Turcji. Najpierw jako premier od 2003 roku, a później prezydent od 2014 r. Reuters zauważa, że "wyborcy zadecydują nie tylko o tym, kto będzie przewodził Turcji, ale także o tym, jak będzie rządzona". Najistotniejszymi kwestiami jest tutaj wyjście z kryzysu gospodarczego oraz rola w łagodzeniu konfliktów w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie.