Przedstawicielka organizacji Donatella Rovera podkreśla, że to, co dzieje się w Syrii przekracza granice ludzkiej wyobraźni. - Gdziekolwiek byłam, w każdym mieście, w każdej wiosce widziałam to samo. Żołnierze, którzy w licznych oddziałach na krótko i w sposób brutalny wkraczali do miasta. Wybierali sobie młodych ludzi do egzekucji, palili ich domy. Ci, których aresztowali, byli z kolei torturowani - powiedziała. Syryjskie siły bezpieczeństwa wielokrotnie były już oskarżane o krwawe tłumienie demonstracji i pacyfikowanie miejsc nad którymi kontrolę sprawuje opozycja. Głośne na świecie były wydarzenia w mieście Homs, które przez wiele dni było ostrzeliwane z ciężkiej artylerii. Pod koniec maja świat obiegła z kolei informacja o masakrze w mieście Hula, gdzie zginęło 100 osób w tym wiele kobiet i dzieci. Syryjscy aktywiści oceniają, że od początku powstania przeciwko reżimowi prezydenta Baszara al-Assada zginęło już co najmniej 14 tysięcy ludzi. Syryjski prezydent oskarża "zbrojne grupy terrorystyczne" o spowodowanie niepokojów w kraju.