"To było głosowanie przeciwko Hoferowi i dobitny sygnał przeciwko zwrotowi na prawo" - powiedziała Foederl-Schmid w poniedziałek w rozmowie z PAP po ogłoszeniu ostatecznych wyników wyborów prezydenckich. Jej zdaniem dużą rolę odegrały reakcje zagraniczne na wynik pierwszej tury wyborów, w których kandydat prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (FPOe) Norbert Hofer wygrał zdobywając 35,05 proc. głosów. "Wielu obywateli, którzy nie uczestniczyli w pierwszej turze, powiedziało: ojej, prawicowy populista w Hofburgu (siedziba prezydenta Austrii - PAP) zaszkodzi reputacji kraju. Tym razem musimy pójść na wybory" - powiedziała austriacka dziennikarka. Jak zaznaczyła, w drugiej decydującej turze wzięło udział nie tylko 200 tys. wyborców, którzy wcześniej nie głosowali, ale także wielu zwolenników innych kandydatów, którzy nie weszli do drugiej tury. "To była wielka mobilizacja przeciwko Hoferowi" - wtrąciła szefowa "Der Standard". Jej zdaniem silna polaryzacja w minionych tygodniach dodatkowo wpłynęła na "upolitycznienie" wyborców i zmotywowała ich do pójścia do urn. Foederl-Schmid zwróciła uwagę, że Austriacy dobrze pamiętają sytuację z roku 2000, gdy Unia Europejska zastosowała wobec Austrii sankcje po tym, jak do rządu weszli politycy FPOe. "Dla wielu mieszkańców Austrii było to upokorzenie, chcieli uniknąć powtórki tej sytuacji" - tłumaczyła. "Część wyborców głosowała ze względów taktycznych na Van der Bellena" - przyznała. Dalszy rozwój sytuacji w Austrii zależy zdaniem dziennikarki od pracy nowego austriackiego rządu. "Pierwsza tura wyborów prezydenckich doprowadziła do zmiany na stanowisku kanclerza i wejścia do rządu czterech nowych ministrów. Teraz wszystko w rękach nowego kanclerza Christiana Kerna. Jeżeli odniesie sukces, pozycja prawicowych populistów ulegnie osłabieniu" - powiedziała. Jej zdaniem szanse na przyspieszone wybory parlamentarne po zwycięstwie Van der Bellena zmniejszyły się. "Hofer jako prezydent działałby na rzecz wcześniejszych wyborów. Van der Bellen dał do zrozumienia, że chce pozwolić rządowi na kontynuowanie pracy. Ale rząd musi się zmobilizować" - wyjaśnia austriacka dziennikarka. Zdaniem Foederl-Schmid wynik wyborów jest silnym sygnałem pod adresem zagranicy. "Siły proeuropejskie odbiorą zwycięstwo Van der Bellena jako dowód na to, że można się zmobilizować i wygrać z prawicowymi populistami" - powiedziała dziennikarka. "To silny impuls dla zwolenników Europy, także w Europie Środkowo-Wschodniej" - dodała szefowa "Der Standard". Wspierany przez Zielonych Alexander Van der Bellen, który wygrał niedzielne wybory prezydenckie, otrzymał 50,35 proc. głosów. Hofer dostał 49,65 proc. - podało w poniedziałek austriackie MSW. Jacek Lepiarz