Za najważniejsze sprawy z punktu widzenia Londynu ekspert uznaje długoletni budżet (najprawdopodobniej na pięć lat, a nie tak jak dotychczas siedem), unię bankową oraz ideę, że zmiany unijnych traktatów zostaną wprowadzone na forum międzyrządowej konferencji przeglądowej. - Rząd Davida Camerona postrzega te kwestie jako początek Europy dwóch prędkości, zastanawia się, czy taka Europa odpowiada mu (w tym kontekście mowa jest o dwóch budżetach)i w których kwestiach bronić równej szybkości dla wszystkich - tłumaczy Leonard stanowisko Londynu. - Debata nad unią bankową postrzegana jest w Londynie jako generalna próba przed tym, co się stanie, jeśli strefa euro rzeczywiście się zintegruje. Propozycja Komisji przewiduje, że Europejski Bank Centralny (EBC) będzie jedynym regulatorem unii bankowej, a w ramach Rady Europejskiej eurogrupa będzie głosować jak jeden blok - dodaje. Londyn zawetował projekt unii fiskalnej na grudniowym szczycie UE w 2011 r., co oznacza, że będzie ona wprowadzona w drodze uzgodnień międzyrządowych 25 państw (bez W. Brytanii i Czech), a nie nowego traktatu na szczeblu 27 państw, który musiałby być negocjowany od podstaw. Przeciwny jest też poddaniu City regulacji EBC. Inne jego postulaty dotyczą realnego zamrożenia wydatków UE na poziomie z 2011 r. Popiera też ideę wyodrębnienia osobnego budżetu dla eurolandu. - Rząd brytyjski przygotowuje się do burzliwej jesieni w stosunkach z UE, gdy wiele razy będzie posługiwał się groźbą weta. Nie wygląda na to, by Londyn miał swoją wizję dla Europy, lub choćby pomysł na wykorzystanie swoich wpływów do wpłynięcia na jej kształt - zaznacza Leonard. - Co więcej, wchodząc w jesień, grożąc zawetowaniem budżetu UE, unii bankowej i międzyrządowych konferencji przeglądowych, rząd Davida Camerona naraża się na to, że zniechęci do siebie wielu potencjalnych sojuszników w UE nie zadowalając przy tym rodzimych eurosceptyków - przestrzega. Analityk zauważa, że brytyjska dyplomacja zdołała naprawić stosunki z UE popsute brytyjskim wetem ws. unii fiskalnej z ub. r. i twierdzi, że projekt unii bankowej zaspokaja jej postulaty w 90 proc. Według niego, uwaga rządowej delegacji w mniejszym stopniu skoncentrowana jest na tym, co dzieje się w Brukseli, a za to bardziej na przybierającym na sile nurcie eurosceptycyzmu w szeregach torysów i perspektywą zwycięstwa antyeuropejskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego.