Gastao Salsinha oraz 12 jego ludzi podporządkowali się władzom. Rebelianci spotkali się w siedzibie rządu z wicepremierem kraju Jose Luisem Guterresem. Rozmowy prowadzono za zamkniętymi drzwiami. Wcześniej buntownicy złożyli broń i oddali zgromadzony sprzęt wojskowy oraz mundury. Świadkiem tego był prezydent Ramos-Horta, przewodniczący parlamentu Fernando Lasama de Araujo i szef miejscowej misji ONZ Atul Khare. - To dla obywateli Timoru Wschodniego historyczne wydarzenie - skomentował poddanie się Salsinhi wicepremier Guterres. Władze wydały nakaz aresztowania Salsinhi - byłego porucznika timorskiej armii - i 22 jego żołnierzy po próbach zamachu na prezydenta Ramosa-Hortę i premiera Gusmao z 11 lutego tego roku. Oficer objął dowództwo po śmierci swego przełożonego Alfredo Reinado, zabitego podczas ataku na szefa państwa. Wiadomo, że Salsihna od pewnego czasu prowadził negocjacje z rządem. Jego poddanie się wzbudza nadzieję, że w tym najmłodszym państwie Azji nastąpi względna stabilizacja. Do buntu we wschodniotimorskiej armii doszło w marcu 2006 roku, gdy ówczesny szef rządu Mari Alkatiri zwolnił z wojska 600 żołnierzy i oficerów. W zamieszkach, jakie nastąpiły później, zginęło co najmniej 37 osób, a ponad 150 tys. ludzi musiało opuścić swe domy. Premier został zmuszony do dymisji. Ład przywrócił kontyngent sił pokojowych ONZ. Timor Wschodni, była kolonia portugalska, został w 1975 roku zbrojnie przyłączony do Indonezji. Od 1999 roku, po referendum w sprawie niepodległości, przez trzy lata pozostawał pod tymczasową administracją ONZ. W 2002 roku uzyskał niepodległość.