- Przez ostatnie 48 godzin wszyscy żyli w przekonaniu, że Timmermansa nikt już nie zatrzyma. Jego szanse na wybór na przewodniczącego KE były oceniane na powyżej 90 proc. V4 uruchomiła proces. Wiele partii chadeckich, z którymi utrzymujemy kontakty, poczuło się ośmielonych. Gdyby nie otwarta opozycja V4, napędzana przez premiera Morawieckiego przez ostatnie dni, wielu niezadowolonych by milczało wobec Timmermansa, mimo kwaśnych min - mówi nieoficjalnie w Brukseli Interii wysoki rangą dyplomata UE. Przeciwne były poza V4 także m.in. Bułgaria i Chorwacja. Mówi się także, że do grupy mogłyby dołączyć Włochy. Już w Brukseli, premier Mateusz Morawiecki, reprezentujący Polskę w negocjacjach na szczycie Rady Europejskiej spotkał się z premierami Grupy Wyszehradzkiej. Następnie premierzy z grupy V4 rozmawiali z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premierem Włoch Giuseppe Contem. Morawiecki spotkał się także z premierem Chorwacji Andrejem Plenkoviciem. Wydaje się, że to wystarczyło, by kandydatura Timmermansa mocno osłabła, chociaż nie wszystko zostało jeszcze przesądzone. Aby wyłonić kandydata na szefa Komisji Europejskiej nie jest wymagana wprawdzie jednomyślność wszystkich 28 krajów w Radzie Europejskiej, ale wciąż niezbędna jest wzmocniona większość kwalifikowana, czyli minimum 21 krajów musi poprzeć daną kandydaturę. Dla jej zablokowania niezbędne jest 8 krajów. Wcześniej szef polskiego rządu powiedział dziennikarzom, że Timmermans dzieli Europę, nie jest kandydatem, który szukałby kompromisów i nie rozumie specyfiki Europy Środkowo-Wschodniej. - Frans Timmermans nie jest kandydatem kompromisów. Jest kandydatem, który bardzo mocno dzieli Europę i z całą pewnością nie rozumie Europy Centralnej, Europy, która wydobywa się z zapaści postkomunistycznej - tłumaczył w Brukseli przed szczytem Rady Europejskiej Mateusz Morawiecki. Z Brukseli Bartosz Bednarz